Bardzo lubię gry, które można wykorzystać na wiele sposobów i przez lata. Ta właśnie taka jest. Zawiera 18 kulek w 6 kolorach, 3 sznurówki, 55 kart, 80 żetonów, klepsydrę i instrukcje. Kupiłam ją mojemu dziecku gdy miał niespełna dwa lata (ważne jest to, że już od dłuższego czasu nie brał przedmiotów do buzi ale i tak na początku go pilnowałam). Bawiliśmy się "tylko" w nawlekanie, w pudełku zostawiłam kule oraz dokupiłam dłuższą sznurówkę, której jeden z końców zawiązałam w supeł, a drugi owinęłam taśmą- tak aby końcówka sznurka była sztywna (ułatwia to nawlekanie korali), a jednocześnie, niezbyt gruba aby dało się przewlec koral. Jest to świetne ćwiczenie motoryki małej. Dziecko zanim zacznie pisać powinno m.in. właśnie nawlekać aby ćwiczyć zręczność. Podczas nawlekania możemy z dzieckiem ćwiczyć kolory mówiąc np. zacznij od czerwonego korala, teraz niebieski itd. Następny etap to ściągnięcie taśmy- dziecku będzie trudniej, a wiadomo ćwiczenia nie mogą być ani zbyt trudne- bo zniechęcają, ani zbyt łatwe- bo zanudzają.
W okolicach 2,5 lat zaczęłam korzystać z kart, ale trochę w inny sposób. Mianowicie odwracałam kartę (ze wzorem składającym się z 4 kolorów kul) poziomo, układałam nad drewnianym świecznikiem, który ma 4 otwory (można wykorzystać do tego np. wytłoczkę po jajkach- wtedy można wykorzystać karty składające się z 3, 4 czy 5 kolorów kul)- zadaniem dziecka było odwzorowanie rysunku (dla utrudnienia, dawałam szczypce drewniane którymi syn przenosił kule- kolejne świetne ćwiczenie motoryki małej i koncentracji)- ćwiczenie lewopółkulowe. Przed nami etap nawlekania na sznurki odwzorowując kartę trzymaną pionowo. A kolejny etap (myślę, że w okolicach 3 roku życia- to gra na czas i wprowadzenie rywalizacji ( w grze może uczestniczyć od 2 do 3 uczestników). Myślę, że kule można też wykorzystać do szeregowania- tego jeszcze nie próbowaliśmy, do liczenia, sortowania kolorów. Jestem bardzo zadowolona z zakupu tej gry. Moje dziecko również lubi się nią bawić, a najlepsza nauka jest właśnie przez zabawę. Nadmienię, że podczas zabawy w odwzorowywanie nie poprawiam dziecka, pozwalam na błąd- widzę, że to też jest świetna lekcja dla syna (bo on po czasie ten błąd sam zauważa i poprawia). Polecam, bo można cudownie spędzić razem czas, szczególnie w zbliżające się długie jesienno-zimowe wieczory.