2.0
2022-10-10Recenzja zweryfikowana Autorka pierwszego tomu Scholomance zabiera nas do szkoły magii, ale nie takiej zwyczajnej - nie ma w niej nauczycieli, a na uczniów na każdym kroku czyhają żądne krwi potwory. Główna bohaterka ma dar do rzucania klątw i uroków, jest nerwowa oraz pyskata. Już to sugerowało mi, że to będzie książka idealna dla mnie - szkoła magii, do tego niebezpieczna i jeszcze zadziorna główna bohaterka! Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że niemal wszystko potoczyło się tak, że nie przypadło mi do gustu? Jeśli chodzi o magię - nie poznajemy jej zbyt wiele. Oczywiście trochę dowiadujemy się na jej temat, ale ciekawiły mnie zajęcia, na które uczęszczają uczniowie Scholomance, liczyłam, że będą bardzo ciekawe, a tymczasem ograniczały się głównie do nauki języków obcych i przepisywania ksiąg, oczekiwałam czegoś bardziej spektakularnego. Jeśli chodzi o wyjaśnienia dlaczego szkoła jest niebezpieczna i nie ma nauczycieli - cóż, zupełnie nie przekonały mnie te koncepcje. Czasami wydawały mi się niezbyt logiczne. Autorka tłumaczy trochę po swojemu, ale niestety nie udało jej się mnie przekonać do swojej wizji. A jeśli chodzi o główną bohaterkę, Galadriel - zamiast dziewczyny, której będę kibicować z wypiekami na twarzy otrzymałam chyba największą książkową marudę ?? El, jak woli się nazywać, cały czas narzeka, przechwala się i niestety zazwyczaj są to puste przechwałki. Dziewczyna lubi mówić jedno, zarzekać się jak bardzo ma ochotę wszystkich pozabijać itp. ale cały czas jest w gruncie rzeczy dobra? Zupełnie mnie do siebie nie przekonała, nie wydawała mi się wiarygodna przez to swoje niezdecydowanie i niekonsekwentne zachowanie. Nieszczególnie też spodobała mi się fabuła i styl tej powieści. "Mroczna wiedza" mocno mnie wymęczyła, bo niestety nie trafiło się tam nic, co by przykuło moją uwagę - jeśli nie ujęła mnie bohaterka, ani świat, to liczyłam, że chociaż zaangażuję się w fabułę. Okazała się dla mnie jednak nudna, coś ciekawszego zadziało się dopiero pod koniec i nie czułam, by warto było czekać aż tyle? Do tego styl też średnio mi się spodobał. Powieść jest pisana w pierwszej osobie i styl Galadriel, był mocno gawędziarski. Zasypuje czytelnika wieloma informacjami i historykami pobocznymi, które coś tam wnoszą, ale przez to miałam wrażenie, że nie ma tam fabuły, bo bohaterka dodała trochę tego, opowiedziała trochę tamtego, a nie było takiej konkretnej historii. Czułam, że ani bohaterka, ani fabuła nie są spójnie wykreowane. Czy było jednak coś, co mi się spodobało? Końcówka w końcu nabrała kształtów i emocji, więc była w porządku. Oraz bohaterowie drugoplanowi, konkretnie kumpele Galadriel. Chociaż nie poznajemy ich dobrze, to dziewczyny są interesująco zarysowane i budzą sympatię. Podobało mi się, że mają różnorodne talenty. Autorka miała też całkiem ciekawy pomysł na enklawy i wspólne zasoby mocy, interesująca koncepcja. Przykro mi, że zawiodłam się na tej książce, ale niestety, choć zapowiadała się tak dobrze, okazała się rozczarowaniem.