4.0
2025-03-04Recenzja zweryfikowana„Złodziejski spadek” Bożeny Mazalik to książka, która wciągnęła mnie do świata pełnego tajemnic, zaskakujących zwrotów akcji i rodzinnych sekretów. Autorka umiejętnie buduje napięcie, stopniowo ujawniając kolejne elementy intrygi, przez co trudno było mi oderwać się od lektury. Historia w powieści łączy przeszłość z teraźniejszością, gdzie chciwość i namiętności prowadzą bohaterów na ścieżki, z których nie ma już łatwego powrotu. Pytanie, czy prawda z przeszłości będzie wybawieniem, czy raczej przekleństwem, nie opuszczało mnie do samego końca.
„Złodziejski spadek” to dobrze napisana książka, której początek jest naprawdę intrygujący i stanowi obiecujący wstęp do dalszej lektury. Problemy zaczynają się w momencie pojawienia się nowych postaci i ich przemyśleń – przez pewien czas trudno było mi połączyć je w spójną całość i zrozumieć ich rolę w tej historii. Jest jeszcze jeden element, który szczególnie przeszkadzał mi podczas czytania – wątek dotyczący COVID-u, maseczek i szczepień. Nie do końca rozumiem, dlaczego autorka zdecydowała się wprowadzić ten temat właśnie teraz. Wzmianki o pandemii wywołują we mnie negatywne emocje, co miało wpływ na odbiór książki, mimo że jest ona naprawdę dobrze napisana. Dodatkowo trudno było mi wciągnąć się w atmosferę powieści, której akcja – z nie do końca jasnych powodów – toczy się poza granicami Polski. Obcy kraj, obco brzmiące imiona – nie czułam, żeby ta powieść została napisana przez polską autorkę. Osobiście wolałabym, aby akcja była osadzona w naszych realiach, co byłoby mi bliższe.
„Złodziejski spadek” to świetnie napisany kryminał. Każdy z bohaterów coś ukrywa, co sprawia, że powieść staje się jeszcze bardziej interesująca. Początek jest trudny, pełen postaci, akcja osadzona w obcym kraju, ale gdy już się przebrnie przez ten skomplikowany początek, jak przez grubą warstwę śniegu, akcja nabiera tempa i nie zatrzymuje się aż do końca, pędzi z prędkością górskiej kolejki. Tajemnice z przeszłości, strzelaniny, trupy, nieuchwytny morderca, który wyprowadza w pole wszystkich, zimowa górska aura – idealna na tę porę roku. Finał niby satysfakcjonujący, ale… no właśnie. Być może wszystko się wyjaśnia, ale czułam jakiś niedosyt po lekturze. Może dlatego, że autorka próbowała zmieścić w jednej książce zbyt wiele dramatycznych wątków dotyczących głównych bohaterów, co z czasem stało się przytłaczające.
Natomiast podobał mi się sposób prowadzenia narracji, szczególnie jej podział między troje kluczowych bohaterów. Bożena Mazalik umiejętnie przeplatała ich historie, nie powielając tych samych wydarzeń z różnych perspektyw. Dzięki temu opowieść pozostaje płynna i spójna, a dynamiczne zmiany punktu widzenia sprawiają, że historia jest niezwykle interesująca. Warto też zwrócić uwagę na piękne opisy górskiego krajobrazu. Autorka świetnie uchwyciła charakter gór, które nie tylko stanowią tło wydarzeń, ale stają się ich ważną częścią.
„Złodziejski spadek” może nie jest kryminałem idealnym, ale czytałam go z ogromną przyjemnością i absolutnie nie uważam czasu spędzonego nad lekturą za stracony. To dobrze napisana, wciągająca powieść z intrygującym motywem mordercy z przeszłości. Bohaterowie są sympatyczni, a wyczuwalna atmosfera tajemnicy i zbrodni sprawia, że trudno oderwać się od lektury. „Złodziejski spadek” może nie jest literaturą wybitną, ale to solidna rozrywka, która jako fance gatunku dostarczyła pełnej satysfakcji.