5.0
2025-07-03Recenzja zweryfikowana Moja fascynacja prozą Anny Kańtoch trwa nieprzerwanie od chwili, gdy sięgnęłam po Ł???ę i zanurzyłam się w duszną, pełną niedopowiedzeń atmosferę tej opowieści. To wtedy zachwyciła mnie nie tylko nieśpieszna narracja, ale też sposób, w jaki autorka kreśli psychologiczne portrety swoich bohaterów z ogromną dbałością o szczegóły. Od tamtej pory każda kolejna książka sygnowana nazwiskiem autorki jest dla mnie gwarancją doskonałej czytelniczej przygody. Zawsze nie mogę się doczekać, by odkryć, co tym razem autorka skryła w swoich słowach i jak poprowadzi mnie przez zakamarki ludzkiej pamięci i emocji. Z takimi doświadczeniami i wysokimi oczekiwaniami sięgam po kolejne książki Anny Kańtoch, zawsze licząc na coś więcej niż zwykłą opowieść. I właśnie z takim nastawieniem otworzyłam najnowszą powieść autorki, gotowa na to, że znów zostanę wciągnięta w misternie utkaną sieć niedopowiedzeń, w której prawda ukrywa się nie tylko między wersami, ale przede wszystkim w milczeniu i cieniach pamięci bohaterów. Najnowsza powieść autorki utwierdziła mnie w przekonaniu, że Anna Kańtoch jest mistrzynią w budowania nastroju i nieoczywistej intrygi. W tej powieści na pierwszy plan wysuwa się nie tylko dobrze skonstruowana intryga, ale także narastająca atmosfera i złożona struktura ludzkiego umysłu. Zachwyciło mnie, jak subtelnie autorka prowadziła mnie przez zniekształcone wspomnienia i rozmazane szczegóły przeszłości. Każda postać, każde zdarzenie, każda emocja zostaje tu delikatnie rozłożona na części pierwsze, jakby autorka subtelnie próbowała wydobyć z nich ukryte sensy i przywrócić to, co zostało zatracone. Niepokój sączy się tutaj od pierwszej strony, cicho, niemal niezauważalnie, aż staje się nieznośny. Trzecia osoba Anny Kańtoch to nie tylko thriller psychologiczny, ale przede wszystkim literacka podróż w głąb pamięci, która bywa zawodna, zniekształcona i podatna na lęk. To opowieść o rodzinie rozbitej przez traumę, o dzieciach pozostawionych samym sobie i o dorosłych, którzy próbują sklejać w całość wspomnienia, choć nigdy nie byli pewni, co się wtedy naprawdę wydarzyło. Kańtoch z niezwykłą precyzją wnika w ludzką psychikę i prowadzi czytelnika przez meandry wspomnień, złudzeń i emocji. Pokazuje, jak bardzo krucha bywa granica między tym, co rzeczywiste, a tym, co stworzył nasz umysł w obronie przed cierpieniem. W tej historii nikt nie jest jednoznaczny, każda postać nosi w sobie cień, coś przemilczanego, coś, co sprawia, że nie potrafimy im zaufać. I choć bardzo chciałam im wierzyć, wciąż miałam poczucie, że coś się nie zgadza, że za słowami kryje się prawda, która nie chce zostać wypowiedziana. Autorka po raz kolejny udowadnia, że doskonale czuje się w narracjach rozpiętych między przeszłością a teraźniejszością, między jawą a tym, co ukryte głęboko w psychice. Buduje napięcie powoli, cierpliwie, odsłaniając kolejne fragmenty układanki w rytmie, który idealnie współgra z atmosferą zagubienia i niepewności. Każdy rozdział wnosi nowy niepokój, każde wspomnienie burzy to, co wydawało się już ułożone. Nie sposób nie podziwiać tego, jak subtelnie wpleciona została w fabułę warstwa psychologiczna. Kańtoch nie mówi wprost, nie ocenia. Zamiast tego zadaje pytania, na które czytelnik musi odpowiedzieć sam. Czy można całkowicie zaufać własnej pamięci? Czy wspomnienia to jeszcze prawda, czy już tylko opowieść stworzona przez potrzebę ukojenia bólu? I czy da się wrócić do przeszłości, jeśli nigdy do końca się jej nie rozumiało? Anna Kańtoch po raz kolejny stworzyła historię pełną emocji, tajemnic i ludzkiej kruchości. Historię, która nie tyle odpowiada na pytania, co uczy uważnie słuchać własnych wątpliwości.