5.0
2024-12-03Recenzja zweryfikowanaM.M. Perr zwróciła moją uwagę znakomitą serią kryminalną z podkomisarzem Robertem Lwem. Lektura „wszystkich win mojej matki” utwierdziła mnie w przekonaniu, że autorka to prawdziwa mistrzyni słowa. Stworzenie powieści obyczajowej z tak doskonale skonstruowaną fabułą, że mogłaby konkurować z najlepszymi thrillerami, wymaga wyjątkowego talentu. Najnowsza książka M.M. Perr, „Szpital św. Judy”, umacnia jej pozycję w gronie moich ulubionych pisarzy – po jej książki sięgam w ciemno.
„Szpital św. Judy” to nie jest zwykły thriller, który przenosi czytelnika w duszny, gotycki klimat końca XIX wieku. W tej opowieści mroczne tajemnice splatają się z poruszającą refleksją nad ludzką psychiką i kruchą granicą między normalnością a szaleństwem. Sekrety, niczym mgła, snują się po korytarzach szpitala, budując napięcie i niepewność.
M.M. Perr stworzyła historię, która jest jak układanka – złożona, wielowarstwowa, a jednocześnie hipnotyzująca i uzależniająca. Świetnie wykreowani bohaterowie, niejednoznaczne sytuacje oraz sugestywne opisy tworzą fascynującą opowieść, która oddziaływała na moją wyobraźnię. Każda strona odsłania nową warstwę tajemnicy, a świetnie poprowadzona narracja i wyważona gra słów sprawiają, że trudno oderwać się od tej historii.
Szpital św. Judy, dokąd zmierza inspektor Franciszek Eber, Polak z Galicji, nie cieszy się dobrą opinią wśród okolicznych mieszkańców. Krążą o nim liczne legendy, być może dlatego, że poddawano tam leczeniu ludzi obłąkanych, niebezpiecznych, a nawet rzekomo opętanych przez demony. Uporczywe bóle głowy uniemożliwiają Eberowi normalne funkcjonowanie. Jego jedyną nadzieją jest utalentowany chirurg, doktor Sanpaulo, który zgodził się przeprowadzić ryzykowną operację mózgu. Zdesperowany Eber jest gotów zgodzić się na wszystko.
Szpital św. Judy jest dziwnym miejscem, jego pacjenci są nietypowi, a doktor Sanpaulo stosuje niekonwencjonalne metody leczenia. Inspektor Eber ma coraz więcej wątpliwości co do tego, co jest prawdą, a co nie. Mroczna atmosfera szpitala, opisana przez autorkę, udzieliła się także mnie.
Ta powieść jest jak ciemne zakamarki tego szpitala. Choć kolejne warstwy powoli się odkrywają, to jednocześnie wszystko podaję w wątpliwość, ponieważ jest przedstawione z perspektywy inspektora, którego spostrzeżeniom nie wiadomo, czy do końca można ufać. Kiedy wydaje się, że wszystko jest już jasne, następuje zwrot akcji, który kazał mi ponownie przemyśleć wszystko, co wcześniej uznałam za pewnik.
Kto jest mordercą? Kto tu tak naprawdę jest szalony? Kto postradał zmysły? Inspektor, który jako jedyny mógłby rozwikłać śledztwo, otoczony jest szaleńcami i powoli traci jaźń. Wyjaśnienie można znaleźć na samym końcu, a może nie.
„Szpital św. Judy”, to nie jest typowy kryminał, lecz doskonały thriller z tajemniczą, upiorną atmosferą narracji, doskonale wpasowujący się w kanon powieści gotyckiej. Akcja rozgrywa się w odosobnionym szpitalu, gdzie atmosfera tajemnicy miesza się z dramatami pacjentów i trudnymi doświadczeniami personelu. Autorka z niezwykłą starannością dopracowała wątki dotyczące ludzkiej psychiki i chorób psychicznych, a napięcie budowała z mistrzowską precyzją. Odnosi się wrażenie, że bohaterom powieści wpadły w oko i serce okruchy rozbitego lustra z baśni Andersena, które wykrzywiły im sposób postrzegania rzeczywistości, a ja miałam coraz więcej wątpliwości.
Kto jest mordercą? Kto tak naprawdę jest szalony? Kto postradał zmysły? Inspektor, który jako jedyny mógłby rozwikłać śledztwo, otoczony jest szaleńcami i powoli traci jaźń. Odpowiedzi czekają na końcu książki, choć nie wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane.