5.0
2022-08-29Recenzja zweryfikowana Aiden jest światowej klasy zawodnikiem. Choć pochodzi z Kanady, od dawna swoją karierę wiąże ze Stanami i tu zdobył uznanie jako najlepszy obrońca w NFL. Jego przydomek- Wielki Mur z Winnipeg, nie wziął się znikąd. Jego postura, zachowanie na boisku oraz osiągnięcia sprawiają, że naprawdę przypomina mur, którego nie da się przebić żadną siłą. To człowiek kompletnie skoncentrowany na futbolu, swoim ciele, diecie, treningach i osiąganiu najlepszych wyników. Nie ma czasu na niezobowiązujące relacje, które mogłyby wprowadzić chaos w jego idealnie poukładanym dobowym rytmie. Kobiety? Do niczego nie są mu potrzebne, związki to tylko komplikacje. Przyjaciele? I tak nie ma dla nich czasu. A że dodatkowo jest bardzo trudny w obyciu i prowadzeniu rozmowy to nikogo nie dziwi, że jest takim samotnikiem. I choć płeć przeciwna nie jest odporna na jego fizyczność oraz posiadany majątek, to przy bliższym poznaniu trudno byłoby komukolwiek z nim wytrzymać. Vanessa pracowało jako asystentka Aidena przez dwa lata. To na jej głowie spoczywały wszystkie zadania, które go dotyczyły, począwszy od gotowania, poprzez odpisywanie na maile, skończywszy na kontaktach z resztą osób zaangażowanych w rozwój jego kariery. I choć wynagrodzenie za jej trud było w pełni satysfakcjonujące, to dla tej ambitnej kobiety usługiwanie komuś nie było szczytem marzeń. Zwłaszcza komuś, kto nie potrafił wypowiedzieć w jej kierunku nawet jednego słowa podziękowania, nie był kompletnie zainteresowany jej osobą i zachowywał się jak ostatni gbur. I nawet ktoś tak opanowany jak ona, może mieć go po prostu dość. Van włożyła wiele wysiłku w swoje studia i najwyższy czas zacząć spełniać swoje cele. A kocha grafikę komputerową, jest w tym naprawdę dobra i w końcu nadszedł moment, by otworzyła własną firmę. Lecz okazuje się, że nie tak łatwo jest zamknąć pewien rozdział swojego życia. "Wielki Mur z Winnipeg i ja" to lektura, która w pełni usatysfakcjonuje każdego, kto lubi powieści piekielnie dobrze napisane, angażujące uwagę i pokaźne w swej objętości. Kocham książki Wydawnictwa, zdecydowanie to one zajmują najwięcej miejsca na moich półkach ale ta historia... nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że to najlepsza książka, jaką dane mi było czytać w tym roku spod szyldu Wydawnictwa Niezwykłego. Ten slow-burn to coś niesamowitego i trudnego do opisania, napełniającego nasze serca wyjątkowym ciepłem i otulającym duszę. Nic tutaj nie dzieje się na siłę, Autorka zgrabnie opisuje rzeczywistość bohaterów w taki sposób, jakby zostawiała wydarzenia własnemu biegowi. Naturalny rozwój ich relacji, powolne otwieranie się Aidena, poznawanie kolejnych wątków z życia postaci - to wszystko dzieje się w perfekcyjnie zaplanowanej czasoprzestrzeni powieści. Choć lektura jest spora to osobiście nie zabrałabym z niej ani jednego słowa, bowiem jest idealna taka, jaka jest. Pióro Autorki jest wręcz nieziemskie, to, jak potrafi zbudować całe realia bohaterów, opisywać ich codzienność i krok po kroku coraz mocniej angażować nas w wykreowany przez nią świat jest naprawdę urzekające. Ponadto, nie można nie pokochać Aidena, z całą jego gburowatością i małomównością, nieprzystępnym wyrazem twarzy i dziwnymi nawykami, bowiem pod wszystkimi przywarami ma złote serce, a oddanie, które go cechuje, jest rzadko spotykane. Van także jest świetna, o wiele łatwiejsza do polubienia, a jej cierpliwość jest godna podziwu, lecz to nie ona zawłaszcza czytelnicze serce. Oczywiście książka nie będzie dobrym wyborem dla osób szukających erotyki, krótkiej lektury na wieczór czy sporej dawki akcji. Jednak, gdy nie to jest celem kolejnej czytelniczej podróży, to ta pozycja będzie strzałem w dziesiątkę, bo jest naprawdę wyjątkowa i szczerze ją polecam.