5.0
2024-08-01Recenzja zweryfikowanaWakacje kojarzą się z beztroską, odpoczynkiem od rzeczywistości i całkowitym zejściem z utartych szlaków. Wakacje all inclusive jawią się niczym piękny sen, który mógłby nie mieć końca. I czasem taka przerwa jest niezbędna, by nie tylko naładować akumulatory, ale także, a może przede wszystkim, spojrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy.
Luna zdecydowała się na wycieczkę pod wpływem złamanego serca. Po rozstaniu z wieloletnim chłopakiem ma ogromne poczucie osamotnienia, wspólni przyjaciele powoli się od niej odsuwają, a ona zaczyna wątpić w słuszność podjętych decyzji. Dziewczyna ceni sobie plany i cele, jest uporządkowana, nie przepada za głośną zabawą, czy spontanicznymi decyzjami. I ten wakacyjny wyjazd zupełnie nie jest w jej stylu. A jednak jest jej niezmiernie potrzebny.
Rory została niemal zmuszona do tych wakacji. Starsze siostry praktycznie podjęły decyzję za nią, twierdząc, że taki wyjazd jest jej niezbędny. Lecz Rory niezbyt komfortowo czuje się z tym, że rodzina jest fundatorem jej beztroski, zwłaszcza że ona sama nie dość, że nie zarabia to jeszcze nie wie, co począć dalej w życiu. Jej media społecznościowe nie przynoszą jej takich zysków i zasięgów, jakich by się spodziewała i wygląda na to, że będzie jednak zmuszona podążyć ścieżką prawniczą, czego spodziewają się po niej rodzice. Szkoda tylko, że dziewczyna wcale tego nie chce.
Jodie na te wakacje wybiera się w nagrodę za cały trud, jaki dotychczas włożyła w studia. Studia, które zupełnie ją wypalają, a jednak brnie tą ścieżką z uwagi na oczekiwania mamy i babci. Wydaje się być twardo stąpającą po ziemi, godną zaufania młodą kobietą, która wie, czego chce, a przyszła kariera jest dla niej równie ważna, co sukcesy na uczelni. Taki wyjazd niekoniecznie do niej pasuje, lecz tak naprawdę sama nawet do końca nie wie, jak bardzo go potrzebowała.
„Wakacyjny switch-off” to teoretycznie lekka, idealna na wakacje książka, co sygnalizuje, chociażby okładka utrzymana w tym klimacie. Jednak nic bardziej mylnego, bowiem pod płaszczykiem powieści doskonałej na relaks w blasku promieni słonecznych, kryje się o wiele więcej, niż można by założyć. Nie zmienia to faktu, że jest napisana niezwykle gładko i delikatnie, co sprawia, że przez fabułę po prostu się płynie. Jednak zawarte są w niej różne refleksje, tak jak różne są główne bohaterki. Każda z nich wykorzystuje ten wakacyjny czas na zajrzenie w głąb siebie, na pokonanie swoich własnych obaw i ograniczeń, a spędzając beztrosko czas dowiadują się o sobie więcej, aniżeli przez większość życia. Autorka inteligentnie punktuje, jak wielką wagę przywiązujemy do wirtualnych kontaktów, choć te nijak przysługują się jakości relacji międzyludzkich. Wplata kwestie związków, idealizowania ich, a także tego, jak ogromny wpływ mogą mieć na poczynania człowieka, jednocześnie przypominając, że nie jest niczym złym szukać dla siebie czegoś lepszego, a miłość można znaleźć w nieoczekiwanym miejscu. Reekles podejmuje temat życiowych dróg, które obieramy i które nie zawsze okazują się strzałem w dziesiątkę, umiejętnie, pokazując czytelnikowi, że zejście z obranych wcześniej ścieżek nie jest żadną porażką, a wręcz wyrazem odwagi. I oczywiście, za pomocą całej fabuły, czasami humorystycznej, czasami skłaniającej do zastanowienia nad własnymi wyborami, uwidacznia jak ważna jest przyjaźń i jak niezbędna w życiu każdego z nas. To naprawdę świetna lektura, zarówno dla młodych, jak i starszych czytelników, z którą warto spędzić czas, a ten nie będzie straconym. Polecam!