5.0
2025-09-29Recenzja zweryfikowanaŻyczę wszystkim kobietom, aby mogły przeczytać tą książkę! To idealna opowieść o tym, że mamy tylko jedno życie i nie wolno nam go zmarnować!
Poznajemy tutaj Marzenę, kobietę przed czterdziestką, która ma męża i synka. I tyle jeśli chodzi o wartości, które jej małżonek wnosi do tej lektury. Opowieść poznajemy z kilku stron, więc wiemy kto czego oczekuje i jakie ma podejście do życia. W sumie to mam ochotę nazywać partnera Marzeny ,,chłopem", gdyż niewiele wiąże się kultury z jego osobą. Żyje w starodawnych przesądach, gdzie kobieta powinna siedzieć w domu, prać sprzątać i zaspakajać zachcianki męża. Wciąż wspomina o swojej matce, która nie miała łatwego życia, ale zawsze dbała o swoje dzieci. I tutaj mamy wielki paradoks, gdyż on o swoje dziecko nie dba w ogóle. Nawet nie pamięta ile ma lat, nie chce pomagać mu w nauce, brzydko się do niego odnosi i uważa, że lepiej mu było kiedyś, bez nich. Już zapomniał jak małżonka się nim opiekowała, kiedy uległ wypadkowi. Nie widzi tego, że pomimo wielu zmian, które musi na siebie brać, nadal wszystko w domu jest ogarnięte. Czyżby zawożenie syna do szkoły było aż tak wielkim poświęceniem? I jeszcze będzie narzekał jaki to z niego biedaczek z piwnym wzrokiem skierowanym w stronę kolejnych wiadomości czy meczu... No, teraz już wiecie, że go nie lubiłam:-) Ich syn jest wzruszającym dodatkiem, który prosi o uwagę ojca...
Jeśli chodzi o Marzenę, to ukazana jest jako kobieta idealna z duszą na ramieniu, która zamiast dbać o siebie, próbuje odciążyć każdego w obowiązkach. W tle majaczy postać innego młodego mężczyzny, który przymila się do niej ze względów bardzo osobistych, które z pewnością nikomu się nie przysłużą, tylko jemu. Ona nie widzi już tego, tylko ulegając zmęczeniu zwierza mu się z rzeczy, które wciąż jej ciążą. Nawet nie wie jaki popełniła błąd...
Pozwólcie, że tutaj przerwę, gdyż później dzieje się bardzo dużo rzeczy zmieniających niektóre podejścia, a między innymi, na postawienie siebie na numerze jeden. To będzie taki głos z wnętrza, który obarczony wszystkim, co złe, nie daje rady już wszystkiego dźwigać. Bądźcie pewni, że wzruszenie sięgnie zenitu, podskoczy wam ciśnienie, gdyż u niektórych z was uwolnią się emocje, które same skrywacie. Wiem, zwracam się tutaj bezpośrednio do kobiet, gdyż to ich w dużym względzie dotyczy historia. Jeśli widzieliście kiedyś portret kobiety zgarbionej, która na swoich barkach niesie cały dom, pracę oraz męża na fotelu, a na twarzy smutek ciężki niczym rozpacz i za rączkę trzyma dziecko, to możecie odwzorować sobie właśnie obraz z tej książki. Czyta się ją jednym tchem, druk ma większy, bardzo czytelnie wydana, która nie prosi o uwagę, bo sama nią jest. Cudowna lektura, ogromnie ją polecam:-)