5.0
2025-03-17Recenzja zweryfikowana "Pięć odcieni miłości " Karolina Wilczyńska "Czasem człowiek potrzebuje odmiany, żeby poczuć radość". I wiecie co? Ja tę radość poczułam. Już na sam widok zjawiskowej okładki książki Karoliny Wilczyńskiej "Pięć odcieni miłości", Wydawnictwa Czwarta Strona. Po wszystkich thrillerach i mrocznych odsłonach literatury, z ogromną przyjemnością powróciłam do klimatów, które wychodzą spod pióra Autorki. Króluje tu bowiem mnóstwo ciepła, miłości, kobiecej solidarności i wsparcia. Pomimo trudnej tematyki, której nie boi się poruszyć Autorka, tę powieść chłonie się jak najlepsze lekarstwo dla zranionej duszy. To ciepły kompres i jednocześnie kojący balsam tak potrzebny na smutki, codzienne troski i życiowe rozterki. Pięć kobiet, pięć skrajnie różnych charakterów, pięć historii, które zgotował los, a w których one totalnie się zagubiły. Czy wspólnie spędzone Walentynki to dobra okazja do tego, aby posklejać swoje życia na nowo? Czy rzuci to nowe światło na przyszłość każdej z nich i pozwoli wyrwać się z marazmu, w którym się pogrążyły? To szczera, prosta, a jednocześnie głęboka i wnikliwa analiza kobiecych przekonań, myśli i odczuć. To niezwykle wzruszający i poruszający obraz kobiecego spojrzenia na życie i uczuć, które temu towarzyszą. To również piękny przykład tego, jak ważne jest współdziałanie i umiejętność funkcjonowania w otoczeniu, gdzie wszystko sprzysięga się przeciw człowiekowi. Ale przede wszystkim to wyjątkowe świadectwo, ktore stanowi o kobiecej solidarności i jedności, które wygrywają pomimo znaczących różnic wiekowych, społecznych, poglądowych czy materialnych. Powieść wzbudza cały wachlarz emocji, od oburzenia, niechęci do niektórych bohaterek, poprzez litość, bezradność, aż po ogromne wzruszenie, uwieńczone łezką w oku. Mnie Autorka uwiodła po raz kolejny, zaczarowała słowem, oczarowała klimatem i przesłaniem, które ta powieść ze sobą niesie. A mianowicie nadzieją, której tak bardzo potrzeba w codziennym życiu, w stosunkach międzyludzkich i we własnym sercu. Bo jeśli ta nadzieja w nas zagości, to wszystko inne stanie się, o ile nie do końca spełnione, to na pewno łatwiejsze w pogodzeniu się z samym sobą. Sięgnijcie po tę otulającą i niosącą otuchę książkę, pozwólcie sobie na to kobiece spotkanie, na pobyt w domu, gdzie ścierają się ze sobą wszystkie przeciwności losu, miłość ma różne oblicza, a szczęście i spokój musimy odnaleźć już tylko w sobie. Za całokształt, za ciepło bijące nie tylko z kominka, za magię zimowych pejzaży, za ukojenie moich skołatanych ostatnio nerwów, za piękno drzemiące w człowieku i za wspomnienia chwil, kiedy marzenie o pługu było codziennością (?), zostawiam 10/10. Takiego deja vu o koczowaniu przed kominkiem dawno nie miałam? Karolino, kocham Cię po prostu.