"To są rzeczy nie do uwierzenia. Zarówno dla przeciętnego człowieka, jak i sędziego z dwunastoletnim doświadczeniem w sprawach karnych bardziej lub mniej drastycznych. To są rzeczy, które pozostają poza granicami naszej wyobraźni". Trudno wyobrazić mi sobie ogrom pracy, jaką w napisanie "Na oczach wszystkich" włożyła autorka. Widać ogromne zaangażowanie, wnikliwość i rzetelność w oddawaniu wielu wymiarów i złożoności tej wstrząsającej historii. Rodzina. Ciepło rodzinnego ogniska, miłość, wsparcie, bliskość, bezpieczeństwo, wspólnota, zrozumienie, szczęście...- co jeszcze może nam się skojarzyć z rodzinnym domem? Niczego z wymienionych rzeczy nie znajdziecie w tej historii. Mrocznej, złożonej, makabrycznej, lecz niestety prawdziwej. Pierwsze kilkadziesiąt stron książki było dla mnie tak ogromnym przeżyciem, tak dogłębnie mną wstrząsnęło, że obawiałam się, iż nie udźwignę dalszej części. Że to będzie dla mnie zbyt wiele, że zostawi we mnie trwały ślad. Poniekąd tak jest, gdyż opisanych wydarzeń nie da się zapomnieć. Na pewno nie da się przejść obok nich obojętnie. Trudno objąć rozumem ogrom okrucieństwa, jakie człowiek może zgotować swojej rodzinie, ale również, a może przede wszystkim, piekło którego nikt zdaje się nie dostrzegać, w które nikt nie wierzy. Przerażające i pozostawiające człowieka ze smutną refleksją. Dzięki obszernej pracy reporterskiej, autorka stara się znaleźć odpowiedzi na pytania skąd wzięło się źródło zła, jakie ma podłoże, jakie okoliczności społeczne sprzyjały zaistnieniu opisanej sprawy, a przede wszystkim - jak to możliwe, że nikt nic nie wiedział o dramacie rozgrywającym się w sąsiedztwie. "Na oczach wszystkich" to jeden z najlepszych reportaży jakie czytałam.