5.0
2025-05-12Recenzja zweryfikowanaOd pierwszej książki Agnieszki Peszek jestem jej wierną fanką, nie tylko śledzę każdą premierę, ale też z radością zaglądam na jej bloga na Facebooku, gdzie dzieli się swoją pasją, codziennością i pisarską drogą. Obserwowanie, jak się rozwija, jak z każdą książką przesuwa granice swojego stylu i zaskakuje mnie coraz bardziej, to czysta przyjemność. I kiedy w moje ręce trafiła jej najnowsza książka „Krew na rękach”, wiedziałam jedno – czeka mnie emocjonalna jazda bez trzymanki.
Już sama okładka przyciąga wzrok. Mroczna, subtelnie niepokojąca, a zarazem niezwykle charakterystyczna, jak wszystkie okładki Agnieszki. Tworzą one spójny, rozpoznawalny styl, którego nie da się pomylić z żadnym innym autorem. Trzymam je wszystkie na półce i każda z nich to małe dzieło sztuki. Ale treść... treść tej książki przebiła wszystko, co do tej pory przeczytałam.
Historia Anny, pielęgniarki stojącej na rozdrożu życia, poruszyła mnie głęboko. Może dlatego, że każda z nas w pewnym momencie czuje, że „coś trzeba zmienić”. Zmęczenie, rutyna, szukanie siebie od nowa – wszystko to czułam razem z bohaterką. I kiedy trafiła do eleganckiego domu, gdzie miała zająć się chorym starszym panem, niemal zazdrościłam jej tej „idealnej” pracy. Ale tylko przez chwilę...
Autorka mistrzowsko buduje napięcie. Z każdą stroną moje serce biło szybciej. Zaczęłam czuć niepokój, choć nie działo się jeszcze nic konkretnego. To niesamowite, jak Agnieszka Peszek potrafi podskórnie przemycać atmosferę zagrożenia. Niby nic, a jednak wszystko krzyczy: uciekaj!. Czułam się tak, jakbym to ja była zamknięta w tym domu. Jakbym to mnie ktoś powoli odbierał siły. Zaczęłam zadawać sobie pytania: komu można zaufać? Czy instynkt może nas zawieść? Jak długo można udawać, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest?
A później scena w karetce. Anna kajdankami. Ja-zszokowana, wstrząśnięta. W głowie tysiące myśli. Ktoś kłamie. Ktoś ma coś na sumieniu. Ale kto? I dlaczego? Agnieszka nie podaje niczego na tacy, zmusza do myślenia, analizowania, wchodzenia w głąb emocji i zachowań bohaterów. Ta książka to nie tylko thriller, to studium manipulacji, strachu i samotności.
Dlatego właśnie kocham książki Agnieszki Peszek. Za to, że potrafi mnie poruszyć. Że pisze odważnie, inteligentnie, z wyczuciem psychologicznym. Że jej bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, z przeszłością, z ranami i nadziejami. „Krew na rękach” zostawiła mnie z dreszczami i kacem książkowym, który trwał długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Z całego serca polecam tę książkę każdemu, kto szuka literatury, która wciąga bez reszty, budzi emocje i zmusza do refleksji. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Agnieszki Peszek, czas to nadrobić. A jeśli znacie, wiecie, że „Krew na rękach” to kolejny dowód na to, że jej nazwisko to gwarancja jakości.