3.0
2021-12-05Recenzja zweryfikowanaPod względem stylu pisarskiego jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Był dokładnie taki, jakiego oczekiwałam, czyli prosty i przyjemny w odbiorze. Nie był przesadnie kunsztowny lub na siłę poetycki, nie był też infantylny. Po prostu był swojski, co pozwoliło mi odnaleźć się w powieści. Wielokrotnie zostałam rozśmieszona, co było kolejną, wielką zaletą książki. To naprawdę rzadko w moim przypadku się zdarza. Mimo że jestem pozytywną osobą, to ciężko mnie szczerze rozśmieszyć, a tutaj autorce się udało. Dzięki tej naturalnej prostocie i zabawnym fragmentom powieść czytało się w zastraszająco szybkim tempie.
Natomiast odnosząc się do fabuły, to była ona bardzo nierównomierna. Początkowe wydarzenia niosły ze sobą naturalność oraz pozwalały poznać bohaterów i cały kontekst opowieści. Jednak czym dalej, tym byłam coraz bardziej rozczarowana i miałam coraz więcej zastrzeżeń. Pojawiają się przeskoki czasowe, które utrudniały mi odnalezienie się w chronologii. Wydaje mi się, że wiem, jaki był zamiar pisarki, jednakże pozostanę przy opinii, że tutaj nie było potrzeby wprowadzać innej kolejności wydarzeń. Utrzymanie linii chronologicznej przyniosłoby takie same efekty i uchroniło przed niepotrzebnym zamętem w historii. Ogólnie "Dobrze, że jesteś" jest powieścią bardzo przesłodzoną i przedramatyzowaną. Tego się spodziewałam po świątecznej książce, lecz tutaj miałam wrażenie, że zostały przekroczone pewne granice. Te urocze i ckliwe sceny jak najbardziej są potrzebne i ich w żaden sposób nie neguję. Często takie opowieści pozwalają nam poczuć ciepło na sercu. Niemniej mam wątpliwości, co do realności tego wszystkiego. Być może mogłoby zdarzyć się w prawdziwym życiu w odniesieniu jeden do jednego, ale by to opisać trzeba o wiele więcej słów – słów stwierdzających fakty i słów opisujących rzetelniej przeżycia wewnętrzne bohaterów. Podsumowując ten wątek – książka powinna być o wiele dłuższa!
Niestety i do bohaterów mam wiele zastrzeżeń. Założyłam, że Gabriela Gargaś w tej powieści zdecydowała się przedstawić proces zmiany postrzegania życia. Motyw przeze mnie uwielbiany i bardzo ceniony. Tylko niestety tutaj ponownie wszystko działo się za szybko i w sposób nie do końca spójny! Borysa bardzo polubiłam i mimo jego zdystansowanego zachowania darzyłam niezwykłą sympatią. Rozumiałam tego mężczyznę i początkowo jedno zachowanie wynikała z drugiego. Z czasem nadeszła wspomniana zmiana i tutaj zabrakło mi poczucia, że to się dzieje. Natomiast Zoi nie umiałam zaakceptować. Uwielbiam ekscentryków i ludzi, którzy łamią normy społeczne, nie krzywdząc przy tym nikogo. Ale u Zoi nie czułam tej kreatywności, tego powiewu radości. Wszystko, co robiła, wydawało mi się wymuszone i na pokaz.
Same treści przedstawione w "Dobrze, że jesteś" – swoją drogą bardzo podoba mi się tytuł – przemawiają do mnie i pokrywają się z poglądami, które ja sama wyznaję. Więc dlaczego tutaj nasuwa się "ale"? Ponieważ były one przekazana w sposób zbyt nachalny i moralizujący. Wybrzmiewały w pięknych cytatach, które znajdowały się prawie na każdej stronie. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale nie byłabym taka pewna tego stwierdzenia. Pragnęłabym ujrzeć te treści w samej historii. Ujrzeć, a nie usłyszeć. To duża różnica.
Lecz żeby nie popaść w ton zbyt krytykujący, bo ta książka ma zbyt dużo zalet, by przesadzić z wymienianej wad, to chciałabym się jeszcze odnieść do tematyki. Pojawia się motyw ukazujący, że czasami zamiast gnać do przodu na siłę, warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół siebie i docenić to, co się już ma, ponieważ w wyścigu o więcej można stracić dobrych ludzi, których ma się wokół. Jednak jak zapewne wszyscy wiemy, życie nie jest idealne i jakkolwiek byśmy pragnęli, nie układa się dokładnie według naszych marzeń. Dlatego po prostu trzeba się zmierzyć z tym, co właśnie życie przyniesie. Może być to niezwykle trudne, wydające się nie do pokonania, ale trzeba próbować. A czasami taką próbą jest walka, a innym razem danie sobie przyzwolenie na odpoczynek i pobycie z własnymi emocjami. Każdy z nas popełnia błędy i każdy z nas powinien dostać szansę, by przeżyć ich konsekwencje, a następnie wyciągną coś z nich dla siebie.
W każdym roku wygląda to tak samo – koniecznie pragnę przeczytać świąteczną książkę, by później narzekać na jej ckliwy i moralizujący wydźwięk. Jak widzicie, "Dobrze, że jesteś" właśnie jako pierwsze w tym roku dołączyło do tej tradycji. Dlatego z czystym sumieniem powiem Wam, że jeśli lubicie świąteczne powieści, to zakochacie się w niej. Natomiast jeśli nie, to może przemyślcie jej lekturę!