5.0
2025-01-09Recenzja zweryfikowana Zuzanna Gajewska kocha książki i wszystko, co z nimi związane. Gdy nie czyta, to pisze, a gdy nie pisze, rozdaje książki na ulicy, zarażając innych pasją do czytania. Serią powieści o Ewelinie Zawadzkiej – swojskiej dziewczynie z sąsiedztwa, która wykonuje nietypowy zawód tanatokosmetologa i wspiera miejscową policję w tropieniu sprawców zbrodni – zaskarbiła sobie ciepłe miejsce w sercach czytelników, w tym także w moim. W „Biurze Ludzi Zagubionych” autorka ukazuje zupełnie inną, nową twarz. Jak wspomina w posłowiu, pomysł na taką historię dojrzewał w niej od dawna. „Biuro Ludzi Zagubionych” przez cały czas istniało w jej wyobraźni – wystarczyło tylko przelać ten pomysł na papier. Niektóre miejsca mają w sobie coś wyjątkowego – duszę, która przyciąga swoim klimatem, zapachem i nieuchwytną aurą magii. To zakątki, do których chętnie wracamy i w których czujemy się jak u siebie. Taką niezwykłą przestrzeń stworzyła Zuzanna Gajewska w swojej najnowszej powieści. Jest to kawiarnia w Gdańsku, ukryta w bocznej uliczce, z dala od zgiełku turystów. Jej właścicielka, Klara, nazwała ją Biurem Ludzi Zagubionych. To miejsce przyciąga tych, którzy szukają swojej drogi lub po prostu pragną dać się odnaleźć. Klara przejęła po poprzedniej właścicielce pierogarnię, ale ponieważ nie miała talentu do lepienia pierogów, postanowiła przemienić lokal w kawiarnię, którą nazwała Biurem Ludzi Zagubionych. Miejsce to przyciąga osoby, które pogubiły się w labiryncie miejskich uliczek lub w swoim życiu. Klara instynktownie wyczuwa, po co dana osoba przyszła – czy chce się odnaleźć, czy tylko napić herbaty lub kawy i zjeść ciastko. „Biuro Ludzi Zagubionych” to niezwykła historia: piękna, niecodzienna, magiczna, ale zarazem na swój sposób realna, to niesamowita podróż między jawą a snem, połączenie faktów z marzeniami, realizmu z magią. Po zakończeniu lektury stwierdziłam, że i ja coś odnalazłam w „Biurze Ludzi Zagubionych” – przesłanie. Każdy z nas ma swoją historię, tylko czasem jej nie znamy, nie wiemy, co wydarzy się za chwilę, jutro, pojutrze. Gdybyśmy wiedzieli, że spędzamy ostatni dzień z bliskimi, co byśmy wtedy zrobili? Każdy z bohaterów ma swoją historię, którą autorka pozwala poznać w odpowiednim czasie. Klubowicze stali się dla siebie w pewnym sensie rodziną, a kawiarnia – miejscem, w którym można było posłuchać rozmów o pogodzie, pełnych czułości docinków małżeńskich, wspomnień o zmarłym mężu utkanych ze wspólnych chwil, małych radości i kłótni, tak potrzebnych w związku. Odkryli, że w tym miejscu mogą się uśmiechać i odzyskać spokój. Czy wszyscy bohaterowie odnaleźli to, czego szukali? Czy Klarze uda się wyjść ze swojej nory? Z piwnicy, w której mieszkała, i z zaplecza, które służyło jej za dom? Jest taka nadzieja, bo na końcu każdego tunelu błyszczy światełko. Historia przedstawiona w „Biurze Ludzi Zagubionych” przez autorkę jest nie tylko poruszająca, ale także pełna nadziei. Ta powieść o samotności, poszukiwaniu utraconych więzi, a przede wszystkim o odnajdywaniu samego siebie, całkowicie mnie urzekła. Nietuzinkowa fabuła, niepowtarzalny klimat oraz pełne emocji opowieści klubowiczów sprawiają, że „Biuro Ludzi Zagubionych” to książka, która nie tylko trafiła prosto w moje serce i na długo zostanie w mojej pamięci, ale również skłania do refleksji. To doskonała powieść obyczajowa z elementami realizmu magicznego – wzruszająca baśń dla dorosłych, w której autorka maluje różnorodne odcienie życia.