5.0
2023-01-15Recenzja zweryfikowanaLudzie czasem bywają podli i to bez wyraźnego powodu, a co smutne, nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Żyją życiem innych, nie powstrzymując się od komentarzy, spojrzeń pełnych niesmaku i przypinania łatek. Nie potrafią krytycznym okiem spojrzeć na swoją sytuację, jednak bez trudu przychodzi im ocenianie innych. Zbyt łatwo niektórych wynieść na piedestał i dopatrywać się w nich doskonałości, z kolei innych uważać za nic niewartych. W końcu żaden człowiek nie jest idealny i popełnia błędy, ale gdy nie jest zdeprawowanym mordercą czy kimś podobnym, zdecydowanie zasługuje na drugą szansę. I wyciągnięcie pomocnej dłoni w potrzebie.
Tennesse od lat jest wyrzutkiem niewielkiej społeczności w Fairhope. Wszyscy oceniają ją na podstawie rzekomej rozwiązłości, nastoletniego zawodu miłosnego, pracy bez perspektyw i wyglądu. Faktem jest, że dziewczyna już dawno przestała wyprowadzać kogokolwiek z błędu, akceptując powszechną opinię o sobie, a nawet robiąc wszystko, by ją potwierdzić. Do tego jest niezwykle wygadana i choć jak ognia unika przekleństw, to w inny sposób świetnie potrafi poradzić sobie w każdej utarczce słownej. Jej życie nie jest łatwe, ciągle boryka się z problemami finansowymi, uzyskanie lepszego wykształcenia rozpatruje w ramach odległego marzenia, a z uwagi na reputację nie ma szans na znalezienie lepszej posady. Tennesse to niezwykle inteligenta osoba, jednak nie zwykła tego pokazywać, woląc utrzymywanie pozy laleczki lekkich obyczajów bez krztyny rozumu. Dla rodziny z kolei jest gotowa na wszystko, poświęcając w tym siebie. I nic nie zapowiada, by jej sytuacja życiowa, miała jakkolwiek się zmienić.
Cruz to ulubieniec wszystkich mieszkańców. Pochodzi z dobrej, szanowanej rodziny, unika jakichkolwiek skandali, zawsze jest miły i uczynny, a do tego pełni rolę miejscowego lekarza. To godny zaufania mężczyzna, najlepszy kawaler do wzięcia w Fairhope, a do tego znakomicie sytuowany. Z tym, że bycie ideałem nie jest łatwe, zwłaszcza, że z każdym ustępstwem można zatracić cząstkę prawdziwego ja. Jednak Cruz już przywykł do swojej renomy i trudno by mu było z niej zrezygnować. Poza tym taka postawa życiowa zadowala jego matkę i sprawia, że nikt nie śmie go krytykować. A Cruz pod powierzchnią skrywa o wiele więcej niż mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości potrafią dostrzec. Lecz czy on odważy się wyjść ze skorupy i pokazać, że nie jest mdłą, bezbarwną perfekcją?
"Bad Cruz" to ciekawe ujęcie małomiasteczkowego romansu. Bowiem zazwyczaj spotykamy się z ukazaniem miejsca wydarzeń bliżej bajkowego, wymarzonego miasta, w którym chciałoby się osiąść. LJ Shen wybrała jednak inną drogę i fabułę buduje w miejscu, które momentami przypomina piekło- wszyscy wiedzą wszystko o życiu innych, w momencie wysnuwają swoje oceny, a dodatkowo uwielbiają ubarwiać rzeczywistość, dzięki czemu soczyste plotki rozchodzą się w mgnieniu oka. I w takim otoczeniu żyją bohaterowie, którzy na pierwszy rzut oka stanowią swoje przeciwieństwa. Lecz tu także odchodzimy od sztampy, bowiem to kobieta jest zakałą społeczeństwa, a mężczyzna cudem zesłanym z niebios. I ogromnie podobało mi się zejście z tych utartych szlaków i stworzenie przez Autorkę powieści, która zaskakuje już na samym początku. Co rzadko się zdarza to właśnie kobieca postać w tej książce zachwyciła mnie kreacją, charakterem, siłą ale i całą masą skomplikowanych i często sprzecznych emocji, z którymi się mierzyła. Być może dlatego, że w Tennesse odnalazłam wiele z siebie, choć było też mnóstwo momentów, w których chciałam nią potrząsnąć, a z drugiej strony czułam ogromną frustrację z powodu tego, jak wyglądało jej życie. LJ Shen w tej powieści porusza niezwykle trudny ale i ważny temat tego, jak ogromnym wyzwaniem jest czasem postawienie siebie na pierwszym miejscu. Jak opinia ludzi, często powierzchowna i oparta na insynuacjach, może wpływać na człowieka. I jak łatwo, zbyt łatwo, można sukcesywnie niszczyć komuś życie, poprzez błędne oskarżenia i pogłoski. A przecież człowieka nie można rozpatrywać w kategoriach czarno-białych, każdy ma w sobie wiele odcieni szarości i zasługuje na zrozumienie. To jedna z tych książek o której mogłabym pisać i pisać, bo poza świetnie napisanym romansem, ma w sobie przekaz, który uderza w czytelnika. I ja to uwielbiam. Uwielbiam, że Shen wplata w swoje historie tematy dające do myślenia, tworzy postaci skomplikowane i realistyczne, a do tego pisze z niesamowitą lekkością, dodając do tego cięty język w dialogach. I to wszystko tu otrzymujemy i ja jestem tym zachwycona. Zdecydowanie polecam tę pozycję!