5.0
2025-08-05Recenzja zweryfikowana Czasami zdarza się, że sięgasz po pierwszą książkę danego autora i już wiesz, że to jest to. I dokładnie tak było w moim przypadku, kiedy poznałam twórczość Rafała Gliny i jego cykl z nadkomisarzem Jackiem Okońskim. Od tamtej pory wiernie śledzę jego losy i nie przepuszczam żadnej części. „Zaszłość” była więc dla mnie oczywistym wyborem i przyznaję szczerze, że emocje nie tylko nie osłabły, ale wręcz się spotęgowały. Zacznijmy od tego, że Rafał Glina pisze w stylu, który trafia w mój gust idealnie. Cenię go za połączenie przeszłości z teraźniejszością, za klimat historii, która ma drugie dno i za to, jak bardzo potrafi wciągnąć mnie w swoje zagadki. Sama okładka tej książki od razu przyciąga uwagę, a opis tylko podkręca ciekawość. Mamy w nim tajemniczą śmierć kolekcjonera starych fotografii, niemiecką adwokatkę z przeszłością, stare zdjęcie podpisane „Suchań 1946” i coraz więcej pytań, które prowadzą w głąb mrocznych wydarzeń z czasów wojny. I wiecie co? To właśnie lubię najbardziej, kiedy jedna sprawa uruchamia lawinę kolejnych wątków, a każdy z nich ma znaczenie. Kiedy niby poznajemy szczegóły, a tak naprawdę wcale nie jesteśmy bliżej prawdy. W „Zaszłości” mamy ciało Janusza Manachiewicza i prowadzące do niego ślady. Ale to nie wszystko. Autor serwuje nam równolegle drugą sprawę, próbę zabójstwa nowego właściciela domu Adriana Czyżewskiego. Mija rok od sprawy z Dusicielem, a w Suchaniu znów robi się niebezpiecznie. Czy te wydarzenia są ze sobą powiązane? A może ktoś wraca po latach, by dokończyć coś, co kiedyś zostało przerwane? Autor kapitalnie gra napięciem. Im dalej w historię, tym bardziej robi się duszno, niepokojąco, gęsto od niedopowiedzeń. Uwielbiam te jego „smaczki”, niby drobiazgi, detale, ale właśnie one budują atmosferę i każą czytelnikowi brnąć dalej, szybciej, głębiej. Do tego wątek wojenny, który delikatnie, ale bardzo skutecznie wpleciony sprawia, że całość nabiera powagi i emocjonalnego ciężaru. Bo tu nie chodzi tylko o zbrodnię, ale o pamięć, winę i historię, która wraca, choć powinna być już dawno zamknięta. W trakcie czytania emocji nie brakuje. Jest złość, niedowierzanie, momenty grozy i napięcie, które trzyma do ostatnich stron. I najważniejsze jest to, że nie ma nudy. Naprawdę! Ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że coś się ciągnie albo że któryś wątek jest na siłę. Co najbardziej mi się podobało? Spójność fabuły, mocny klimat, konsekwencja prowadzenia postaci i to uczucie, że autor dokładnie wie, co chce nam powiedzieć. A ja jako czytelnik, czuję się przez niego prowadzona krok po kroku, z pełnym zaangażowaniem. Jeśli lubicie historie, w których teraźniejszość zderza się z przeszłością, jeśli szukacie dobrego, polskiego kryminału, który trzyma w napięciu i zostawia z pytaniami, „Zaszłość” Rafała Gliny powinna znaleźć się na Waszej liście. To nie jest książka, o której zapomnicie po odłożeniu na półkę. Każdą cześć z tej serii można czytać osobno i nie trzeba czytać po kolei. Każda z nich to osobna historia, łączy je tylko podkomisarz Okoński. Polecam całym sercem i już niecierpliwie czekam na kolejną część z Jackiem Okońskim!