5.0
2025-05-10Recenzja zweryfikowanaPo znakomitej i poruszającej powieści „Ta druga”, która zachwyciła mnie swoją psychologiczną głębią i mistrzowską narracją, z ogromną ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Tomasza Betchera– „Zaklinacz”. Czy autor ponownie zdołał mnie oczarować? Już po kilku pierwszych stronach wiedziałam, że trzymam w rękach coś wyjątkowego.
Tomasz Betcher po raz kolejny udowadnia, że potrafi snuć opowieści pełne napięcia, emocji i ludzkich dramatów. Tym razem zabrał mnie w magiczne Bieszczady — miejsce, gdzie rzeczywistość przenika się z baśniowością, a natura staje się niemal pełnoprawnym bohaterem.
„Zaklinacz”to piękna i niezwykle poruszająca historia o miłości, tajemnicach oraz niewidzialnych więziach łączących ludzi z miejscem, z którego pochodzą. Nie spodziewałam się, że mężczyzna potrafi pisać z taką czułością i empatią o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. To opowieść, która wzruszyła mnie do łez, a zarazem skłoniła do refleksji nad siłą natury i tym, co naprawdę nas określa.
„Zaklinacz”to powieść, która balansuje na granicy jawy i snu, między rzeczywistością a magią, między brutalną historią a delikatnością ludzkich uczuć. Akcja toczy się w dzikich Bieszczadach – miejscu surowym, odległym i pełnym tajemnic. Tomasz Betcher napisał książkę niezwykłą – pełną emocji, prawdy historycznej, duchowości i poetyckiej wrażliwości. Takich historii się nie zapomina.
Zosia i Waldek, para głównych bohaterów poznała się w niezwykłych okolicznościach. Dziewczynka, gdyby nie pomoc Waldka, utopiłaby się tuż po tym, jak pobłądziła w lesie, podążając za sarną. Ich drogi w tej historii wiele razy się splotą.
„Zaklinacz” to przepiękna i niezwykle poruszająca opowieść. Opisy przyrody i ucieczki Waldka i Zosi zapierają dech w piersiach. Kolejna karta z historii Polski opowiedziana z perspektywy prostego człowieka, zanurzona w magii, niczym pieśń przy ognisku – kołysząca, pełna ciepła i wzruszeń. T
„Zaklinacz” to opowieść o symbiozie człowieka z naturą. Waldek jest jej najlepszym przykładem. Natura daje mu wszystko, czego potrzebuje. A my, współcześni, zapominamy, jak ważna jest jej obecność. Zachłyśnięci nowoczesnością, próbujemy ją zdominować, nie widząc, że to droga donikąd.
„Zaklinacz” to coś więcej niż powieść. To przypowieść o tym, jak natura – jeśli tylko się jej słucha – potrafi dać człowiekowi siłę, ukojenie i schronienie. Waldek, choć okaleczony przez życie, staje się symbolem tej symbiozy. Jego relacja z przyrodą jest pełna szacunku i pokory – to kontrast wobec współczesnego świata, który w imię nowoczesności coraz bardziej się od niej oddala. Waldek to ktoś wyjątkowy. To nie zwyczajny mężczyzna, to człowiek po dramatycznych przejściach. Był ocalonym. Widzącym. Zaklinaczem. Na koniec powieści nie był już zagubionym chłopcem, Waldusiem, którego po pacyfikacji rodzinnej wsi przygarnęli Cyganie. Na koniec powieści nie był już zagubionym chłopcem, Waldusiem, którego los tak boleśnie doświadczył. Stał się kimś zupełnie innym – silnym, niezależnym człowiekiem, obdarzonym wewnętrzną siłą i niezwykłym darem, którego bali się ci, którzy nie potrafili go zrozumieć. Dla władzy był zdrajcą narodu, może nawet imperialistycznym szpiegiem.
„Zaklinacz”napisany jest pięknym, obrazowym językiem, pełnym emocji i autentyzmu. Widać w niej ogromną dbałość o szczegóły, doskonały research oraz miłość autora do polskich gór i tradycji. „Zaklinacz”to nie tylko historia — to prawdziwe doświadczenie, które zostanie ze mną na długo.