"Wiedźmy" Scotta Snydera od dłuższego czasu były na moim radarze. Mam wrażenie, że to jeden z bardziej chwalonych komiksowych horrorów wydanych na naszym rynku. Sam do horrorów mam podejście dość neutralne- w kinematografii czy serialach podobało mi się wyłącznie te kilka horrorów które nie starały się być kinem gatunkowym, a poza byciem horrorami były też zwyczajnie dobrze napisanymi opowieściami (choćby filmowa, notabene nie powiązana z tym komiksem "The VVitch", czy serial "The Haunting of Hill House"). Mimo wszystko podstawowe pytanie, jakie sobie zadawałem przed lekturą "Wiedźm" brzmiało: czy mnie przestraszy? Czy komiks w ogóle jest w stanie być "straszny"? Przyznaję, że nie umiem jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Komiks raczej nie przestraszy w taki sposób, w jaki robią to filmy- w końcu sama specyfika medium nie pozwala na "jump scare'y", nie ma też odgórnie zadanego tempa komiksu, od czytelnika zależy kiedy się zatrzyma na dłużej. Co mimo wszystko komiks jest w stanie zrobić, to: - Budować napięcie. Tu przyznam, że Wiedźmy zrobiły dobrą robotę- historia tak mnie zaangażowała, że momentami przerzucałem stronę za stroną z wypiekami na twarzy, żeby dowiedzieć się jak dana scena się zakończy. Komiks angażuje w opowiadane wydarzenia. Duża w tym zasługa zarówno dobrze, "żywo" napisanych postaci oraz bardzo sprawnej kreski. Tworzyć klimat. Pod tym względem komiks mnie odrobinę zawiódł, ale chyba przez moje własne oczekiwania. Po tytule i okładce spodziewałem się znacznie więcej... lasu. Mroku. Może odrobiny pogaństwa. Ostatecznie komiks jest w sporym stopniu bardziej miejski niż leśny. - Atakować wizualnie. Samymi obrazami można może nie przestraszyć, ale na pewno zaniepokoić lub obrzydzić. Wiedźmy nie są jakimś skrajnie body-horrorowym dziełem pełnym ohydnych obrazków, ale zdecydowanie potrafią wzbudzić niepokój, a wyobrażenie tytułowych wiedźm bardzo zapada w pamięć. Patrząc na powyższe, Wiedźmy wydają się być naprawdę solidnym komiksowym horrorem. Czy są przy okazji dobrym komiksem jako takim? Moim zdaniem co najmniej niezłym. są tu dobrze napisane postaci, z których każda została potraktowana przez autora z należytym namaszczeniem- nie są tylko wyciosane zamaszystymi ruchami, mają swoje drobne charakterystyczne zachowania, swoje "inside joke'i", w subtelny sposób dodające autentyczności. Postaci te wrzucone są w naprawdę ciekawą, choć względnie prostą historię z bardzo gęstą atmosferą. Co ciekawe, najbardziej w całym tym wydaniu podobało mi się wszystko, co było zawarte po samym komiksie, w szczególności komentarze i anegdoty autora opowiadające o każdym z sześciu zeszytów zawartych w komiksie. Dopiero w tych notatkach poczułem jak bardzo osobista jest to historia i wiele ten komiks dzięki temu zyskał. Nie jest to ani wybitna historia, ani niesamowicie straszny horror, ale po przeczytaniu pozostała na mojej półce zamiast trafić do drugiego obiegu, a jestem bardzo wybiórczy jeśli o to chodzi. Także z czystym sumieniem mogę polecić.