5.0
2025-05-22Recenzja zweryfikowanaZapewne dobrze znane jest Wam moje raczej sceptyczne nastawienie do twórczości zagranicznych autorów, dlatego do lektury „Straconej ziemi” podeszłam bez większych oczekiwań, z pewnym dystansem. Tymczasem… dawno żadna książka — a zwłaszcza spoza rodzimego rynku — nie poruszyła mnie tak głęboko. „Stracona ziemia” nie tylko całkowicie mnie pochłonęła, ale też wzruszyła w sposób, w jaki od dawna nie zrobiła tego żadna inna powieść. To jedna z tych historii, które wciągają od pierwszych stron, a potem zostają z czytelnikiem na długo po zamknięciu ostatniej.
Autorce udało się po mistrzowsku spleść dramatyczne wydarzenia, skomplikowane emocje i nieoczywiste wybory, tworząc opowieść, której autentyczność i głębia trafiają prosto w serce.
Beth i jej łagodny, troskliwy mąż Frank wiodą spokojne życie, oparte na milczącym porozumieniu, że przeszłość należy zostawić za sobą. Ale wystarczy jeden strzał — jeden dramatyczny moment, by wszystko zaczęło się rozpadać. Gdy na nowo pojawia się Gabriel Wolfe, dawny ukochany Beth, wracają wspomnienia, emocje i sekrety, których nie da się już dłużej ignorować.
Ta historia to znacznie więcej niż romans. To opowieść o stracie, namiętności, niewyobrażalnych wyborach i cienkiej granicy między tym, kim byliśmy, a kim się staliśmy. Z tempem thrillera i emocjonalną głębią wielkiej literatury zachwyca, porusza i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Trudno uwierzyć, że to literacki debiut autorki — powieść jest tak dojrzała, przemyślana i poruszająca.
„Stracona ziemia” to powieść, która przenika do szpiku kości. Historia podzielona jest na części, które wzajemnie się przeplatają, tworząc misterną mozaikę miłości, żalu, tęsknoty i winy.
To zdecydowanie najlepsza książka zagraniczna, jaką czytałam w tym roku. Złamała mnie i oczarowała. Emocjonalna, głęboka, przejmująca. Czytałam ją z wypiekami na twarzy. Z chusteczkami w dłoni. Ze ściśniętym gardłem. Ta książka uświadomiła mi, że to nie moje negatywne nastawienie do literatury zagranicznej wpływało na jej odbiór, ale po prostu trafiałam na słabe tytuły, które nie spełniały moich oczekiwań. Tym razem było inaczej. Ta powieść to prawdziwa perełka pod każdym względem — historii, narracji, stylu oraz pięknego języka, który, mam pewność, zawdzięcza również doskonałemu tłumaczeniu.
„Stracona ziemia” jest dopracowana pod każdym względem i z pełnym przekonaniem ją rekomenduję i nie z powodu współpracy z wydawnictwem, lecz dlatego, że to po prostu bardzo dobra literatura. Dawno nic nie zachwyciło mnie aż tak bardzo. Czytam dużo i mam wysoko zawieszoną poprzeczkę, bo jestem wymagającą czytelniczką, a ta historia trafiła prosto w moje serce.
To powieść niebezpiecznie uzależniająca, intymna i odurzająca. Pełna niedopowiedzeń, niespełnionej miłości i tęsknoty za utraconym dzieckiem. Emocje narastają stopniowo, kotłują się i prowadzą do tragedii, której nadejście przeczuwa się od pierwszych stron. Lawina cierpienia osuwała się powoli, aż w końcu porwała wszystko — łącznie ze mną.
Beth, dotąd była stateczną mężatką, staje się kobietą, która kłamie i manipuluje, a wokół niej narasta napięcie. Wiadomo, że katastrofa jest nieunikniona. Pytanie tylko — kto ucierpi najbardziej? To wszystko zaczęło się od zastrzelenia psa. Gdyby tylko można było cofnąć czas…
To historia o wielu początkach. A jaki będzie jej koniec? W tej opowieści wszystkie serca zostały złamane, włącznie z moim. Nie da się na siłę niczego naprawić ani przerzucić winy na kogoś innego. Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje i czyny. Czasem chciałoby się cofnąć czas i wybrać inaczej… ale to już niemożliwe. „Stracona ziemia” to opowieść, która rozrywa serce na strzępy.