Książka Katarzyny Nowak wydana nakładem wydawnictwa Świat Książki jest wstrząsającym reportażem o krzywdzie, która spotkała samą autorkę. Jest pozycją niezwykle ciężką, bo również okrutnie prawdziwą. Narracja prowadzona w formie pamiętnika tylko potęguje realizm opisywanych wydarzeń, czytelnik powinien więc być przygotowany, że przeczyta historię o latach niewyobrażalnych krzywd, przemocy, niezrozumienia, a w jego centrum znajdować się będą zło w czystej postaci i jego ofiara.
Historia Kasi jest przerażająca, jednak jak sama autorka wspomina, nie zawiera ona wszystkich jej wspomnień, bowiem są one tak straszne i bolesne, że do tej pory nie jest w stanie przelać ich na papier. Mimo to jednak obraz, który przedstawia czytelnikom daje wystarczający wgląd do dramatu jaki przeżywała. Poznajemy losy małej, niewinnej dziewczynki, która przez najbliższe osoby mające ją chronić, została oddana pod opiekę potworowi. Jednak jej krzywda nie skończyła się na latach spędzonych ze swoim oprawcą, wszystko, co nastąpiło później napawa nie mniejszym przerażeniem. Bowiem, kiedy tylko postanowiła walczyć o sprawiedliwość stała się ofiarą mediów, ludzi związanych z kościołem, zajadłych internetowych komentatorów, a także wymiaru prawa.
Przez lata wykorzystywania nikt z jej środowiska nie pomógł Kasi, nauczyciele, lekarze, pielęgniarki - żaden dorosły nie dał wiary jej rozpaczliwemu wołaniu o pomoc. Słowo dziecka było nic nie warte wobec majestatu osoby duchowej. Na wyjątkową uwagę zasługuje narracja, z której wyłania się niemoc dziecka w ocenie złych czynów, w nazwaniu ich, czy zgłoszeniu. Jest to wyraźne nawiązanie do braku edukacji seksualnej wtedy, jak i dzisiaj. Kasia uwolniła się od swojego kata po dwóch latach, kiedy ten po prostu odstawił dziewczynę z powrotem do domu. Dopiero szkolna pedagog wysłuchała drastycznej historii Kasi, a ta, już jako osoba dorosła, postanowiła walczyć o sprawiedliwość.
Pomimo jej ogromnych starań, nieustannie utrudniano jej powrót do życia. Ciągnący się proces, skandalicznie niski wyrok oraz problemy prawne wiążące się z wypłatą odszkodowania były zaledwie początkiem kolejnych traumatycznych doświadczeń. Po upublicznieniu sprawy, kiedy autorka postanowiła spisać swe wspomnienia na blogu, została wręcz zalana negatywnymi komentarzami. Na temat jej oraz całego procesu wypowiadały się również osoby publiczne, nieustannie podważając prawdę. Siła drzemiąca w osobie, która przeszła piekło, której zarówno dusza, jak i ciało zostały kompletnie zdewastowane, imponuje. Z drugiej strony jej historia pokazuje, jak hermetyczne i nienawistne jest środowisko chroniące duchownych, bez względu na prawomocne wyroki, którymi zostali skazani.