"Nic więcej" to moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Okładki i opisy książek pani Karoliny bardzo do siebie przyciągają, dlatego po totalnym rozczarowaniu "Następnym razem", mimo wszystko skusiłam się na drugą wydaną przez nią książkę.
Muszę przyznać, że ogromnym zaskoczeniem okazał się dla mnie wiek Igora i nie ukrywam, że na początku mnie ten fakt trochę zniechęcił do lektury, ale postanowiłam dać jej szansę. Niestety, bardzo się zawiodłam. Jest to książka trochę nijaka, czegoś tu zdecydowanie zabrakło. Mamy tu słabo, wręcz powierzchownie wykreowanych bohaterów, pozbawionych jakiegokolwiek charakteru oraz niedopracowaną, płytką i nieciekawie poprowadzoną historię. Igora i Sylwię tak naprawdę nie łączyło nic, oprócz wzajemnego przyciągania. Ich znajomość kręciła się tylko i wyłącznie wokół tego.
Nie jest to książka, która wywarła na mnie jakiekolwiek wrażenie, choć dzieje się tutaj naprawdę bardzo dużo. Jest zakazana miłość, problemy i sekrety rodzinne, śmierć, rasizm, zdrady, wypadek, pożar, próba samobójcza, spotkania po latach.. Na kartkach tej stosunkowo krótkiej powieści przewija się praktycznie wszystko, a tak naprawdę nic konkretnego. Według mnie tego wszystkiego jest tu po prostu za dużo. Wszystkie wydarzenia były opisywane po łebkach i brakowało mi porządnego rozwinięcia tych najważniejszych wątków.
Widziałam, że wiele osób narzeka na ilość mądrych sentencji i cytatów zawartych na kartkach tej powieści, a dla mnie była to chyba jedyna zaleta tej książki. No dobra, muszę też przyznać, że autorka ma bardzo przyjemny w odbiorze styl, bo mimo tego, że historia mi się nie podobała, to i tak czytało się ją naprawdę szybko i z taką jakby lekkością. Niemniej jednak nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek odważę się sięgnąć po coś autorstwa pani Karoliny, bo żadna z dwóch wydanych przez nią książek, niestety mi się nie spodobała.