Robert Małecki ponownie zabiera czytelników do świata tajemnic, niewyjaśnionych zaginięć oraz zagadek. W charakterystycznym dla siebie, lekkim stylu snuje opowieść o pisarzu Piotrze Warocie, dla którego sielankowe lato zamienia się w dramatyczne poszukiwania brata i jego dziewczyny. Młodzi giną w niejasnych okolicznościach i choć dla postronnego obserwatora ich zniknięcie może wydawać się jedynie romantyczną ucieczką, Piotr ma przeczucie, że stało się coś bardzo złego.
Akcja toczy się w cichej, wręcz ospałej podtoruńskiej wsi, której spokój zakłóca zniknięcie brata głównego bohatera, dziewczyny oraz nastolatka z sąsiedztwa. Odnalezieniem młodych wydaje się być zainteresowany wyłącznie główny bohater. Nie może liczyć na pomoc ze strony policji, która tłumaczy przepadnięcie dwójki chęcią spędzenia romantycznych chwil, jednak do Piotra te argumenty kompletnie nie trafiają, tym bardziej, że w żaden sposób nie może skontaktować się z bratem. Postanawia rozwiązać tę zagadkę na własną rękę, zwłaszcza że jego pisarska wyobraźnia podsuwa mu coraz czarniejsze scenariusze. Jednak nie tylko wizje bohatera wzmagają napięcie, które odczuwalne jest już od pierwszych stron, Piotr próbując dotrzeć do prawdy, odkrywa kolejne tajemnice. Następujące po sobie wydarzenia sprawiają, że czytelnik z pełnym zaangażowaniem oczekuje najgorszego, bowiem każda kolejna ujawniona informacja zmierza do tragicznego finału.
Książka stanowi podziękowanie i hołd oddany innemu znanemu autorowi thrillerów Harlanowi Cobenowi, dzięki któremu Małecki zajął się pisarstwem. Inspiracja twórczością Cobena jest widoczna w tej pozycji, jednak świetnie splata się ona z samą fabułą, na którą składa się odkrywanie kolejnych rodzinnych tajemnic. Wszystko, co początkowo było dla Piotra jasne, z każdą kolejną stroną okazuje się być wypadkową jedynie jego wyobrażeń, dobrze odgrywanych ról i sieci kłamstw. Śledząc fabułę czytelnik typuje winnych i przeskakuje z bohatera na bohatera, nic nie jest oczywiste, a każdy kolejny zwrot akcji kieruje podejrzenia w stronę innej postaci.
Autor używa lekkiego i prostego języka, momentami pełnego potocyzmów, które nadają całości niezwykle naturalny wymiar. Na próżno w tekście szukać nudnych, niepotrzebnych opisów, dłużyzn czy nielogicznych wyjaśnień. Narracja świetnie komponuje się z akcją, wzmaga napięcie, podkręca tempo, a użyty język w naturalny sposób obrazuje bohaterów. "Najsłabsze ogniwo" usatysfakcjonuje nawet najbardziej wymagających fanów thrillerów. Mnogość tropów, podejrzanych, możliwych scenariuszy i niewiadomych sprawi, że od pierwszej do ostatniej strony z zapartym tchem śledzi się poczynania bohaterów.