5.0
2015-05-28Recenzja zweryfikowanaWszystko, co potrzebne w utworze sprawiającym satysfakcję w czytaniu.
W ostatniej powieści tej autorki zafascynowała mnie spójnie zbudowana postać głównej bohaterki. Jest to określony typ: kobieta ambitna, z emocjami na wierzchu, prostolinijna, trochę próżna, w tym sensie, że odbieranie sygnałów na temat własnej urody i walorów intelektualnych poprawia jej samopoczucie i pomaga w przezwyciężeniu kompleksu niższości. Jej religijność jest częścią jej emocjonalności i potrzeby bycia kochaną, a moment buntu wobec Boga wyskakuje niespodziewanie w więzieniu pod wpływem chwilowego zwątpienia w sens walki z komunistycznym reżimem. Stanowi ona trochę taki typ Barbary z „Nocy i dni”, który może zirytować niejedną czytelniczkę, ale przez wiele osób jest uwielbiany. I ja do nich należę.
Doskonały jest początek i opisy domu rodzinnego, szczególnie ojca. Autorce udało się stworzyć klimat, skupić na drobnych szczegółach, dzięki którym zbudowała postaci rodziców. Świetnie, bardzo przekonująco wypadł portret ojca jako człowieka o mocnym kręgosłupie i wyrazistej hierarchii wartości, nie całkiem świadomego zasad, jakie rządzą światem. Ta jego nieświadomość robi duże wrażenie, naprawdę. Jest tu humor, dystans, wszystko, co potrzebne w utworze sprawiającym satysfakcję w czytaniu.
Jeśli idzie o autobiograficzną część powieści, opisującą przewrót solidarnościowy, w którym autorka brała czynny udział, to wnosi ona wiele nowego do tego ogólnie znanego tematu, głównie osobom żyjącym na Śląsku, które z pewnością zainteresuje. Ciekawe natomiast dla wszystkich będzie zajrzenie za kulisy rozgrywającego się w „solidarnościowym karnawale” festiwalu piosenki w Opolu, ukazujące jak kultura przenikała się z polityką, a także wstrząsający opis internowania i pobytu w więzieniu.
Niżej oceniam wątki romansowe; mogłabym żartobliwie wręcz powiedzieć, że mylą mi się kolejni amanci, a wyjazd na seans erotyczny nie pasuje mi do charakteru bohaterki, chociaż ma uzasadnienie w jej zagubieniu w PRL-owskiej rzeczywistości i poszukiwaniu miłości, której nie znajduje w małżeństwie. Ma też na to wpływ rozpaczliwe przezwyciężanie rozdarcia między antykomunistycznie nastawionym domem, a komunistyczną indoktrynacją w szkole i pracy. Jej temperament i potrzeba namiętności znajdują sublimację w oddaniu pracy związkowej w „Solidarności”, w której znajduje wreszcie spełnienie. Zdaję sobie jednak sprawę, że te erotyczne wątki spodobają się większości czytelników.
Jeśli idzie o język, to tworzą tu mieszankę dwa style – emocjonalny i w części opisującej przemiany solidarnościowe reporterski, ale to zrozumiałe, ponieważ bohaterka bierze w nich udział jako dziennikarka. Szczególnie spodobały mi się pewne metafory, skrótowo i celnie nazywające trudne zjawiska.
Najbardziej udany jest pomysł połączenia początku i końca, wyjaśniający tytuł i tworzący ciekawą, wręcz błyskotliwą ramę kompozycyjną powieści, odsłaniając nietypowość bohaterki, jej marzenia kontrastujące z upokorzeniem dręczącym ją, podobnie jak i innych Polaków, w życiu społecznym, realnym.