5.0
2024-12-20Recenzja zweryfikowanaJak wcześniej wspominałam, w tym roku przedświąteczny czas sprawił, że sięgałam po tzw. książki świąteczne. Ta jest jedną z nich. „Kim jesteś Mikołaju?” to była niezwykła przygoda – autorka oczarowała mnie wzruszającą historią, która miejscami była pełna niewymuszonego humoru. To piękna, pełna refleksji opowieść, idealna na grudniowy, okołoświąteczny czas. W prosty, ale poruszający sposób ukazuje siłę miłości, poświęcenia dla drugiego człowieka oraz spełnianie marzeń. Przedstawia świąteczne przygotowania w zupełnie nowym świetle. Jednocześnie, z lekkim przymrużeniem oka, pokazuje, że nawet w trudnych chwilach można znaleźć wyjście i dostrzec pozytywne strony sytuacji, w której się znaleźliśmy.
Ta powieść budzi w sercu pewną nutę, która przywołuje na powierzchnię najskrytsze wspomnienia dzieciństwa i tamtego wyjątkowego świata. Świata, w którym wszystko było bardziej intensywne, a każde wydarzenie przeżywano głębiej. Bez komercyjnej otoczki, w ciepłym domu w gronie bliskich. Gdzie choinka pachniała lasem, zapach potraw unosił się z pieca, a szelest sianka i migoczące światełka na choince rozświetlały te niezapomniane chwile.
Niestety, to już nie wróci, niezależnie od tego, jak bardzo tęsknimy za tamtymi dniami. Możemy jednak starać się tę tradycję pielęgnować we własnym domu i razem zasiadać przy wigilijnym stole. Nie ma znaczenia, gdzie i jak, liczy się tylko to, że jesteśmy razem.
Magda i Witek, młode małżeństwo, które od pół roku cieszy się wspólnym szczęściem, oszczędzają pieniądze na realizację swojego wielkiego marzenia: podróży do Ameryki Południowej. Podekscytowanie tym pomysłem niemal przyćmiło im radość z nadchodzących świąt.
Niestety, jak to często bywa – plany swoje, a życie swoje. Witek ulega wypadkowi w pracy i łamie nogę, co przekreśla ich plany i przesuwa je na bliżej nieokreśloną przyszłość. Na domiar złego, przed świętami Witek miał zaplanowane zlecenia jako święty Mikołaj, które miały przynieść im dodatkowy zastrzyk gotówki.
Witek nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Z mężczyzny, dla którego nie było rzeczy niemożliwych, który zawsze brał życie takim, jakie jest, i w każdej sytuacji znajdował jasne strony, zamienił się w płaczliwego, skupionego na sobie egoistę, wymagającego nieustannej uwagi. Magda nie może znieść ciągłego użalania się Witka nad sobą i postanawia postawić męża do pionu.
Na szczęście Witek przejmuje się tym, co usłyszał od żony, ale pozostaje jeszcze jeden problem do rozwiązania. Witek, z nogą w gipsie, nie może wywiązać się ze zleceń jako święty Mikołaj. Wtedy babcia Danusia wpada na genialny pomysł — zamiast niego, świętym Mikołajem mogłaby zostać Magda. Kobieta w roli świętego Mikołaja? Dlaczego nie?
Magda nieoczekiwanie stanie się łącznikiem między ludźmi, wzruszą ją problemy osób, z którymi miała kontakt, i będzie chciała im pomóc. Dla niektórych faktycznie stanie się świętym Mikołajem, sprawiając, że na twarzach przypadkowo poznanych ludzi zagości uśmiech.
Magda odkryła w sobie talent aktorski, a Witek – zamiłowanie do gotowania. Odwiedzane przez Magdę miejsca uświadamiają jej, że warto czasem poświęcić chwilę drugiemu człowiekowi, dostrzec problemy innych, a nie tylko koniec własnego nosa. Kolejne historie ludzi, których Magda spotyka, stopniowo otwierają jej oczy na to, że każdy ma swoje problemy i musi się z nimi zmagać.
To, że Magda wędruje po różnych miejscach i spotyka różnych ludzi, pokazuje, jak wygląda prawdziwe życie. Wzloty i upadki to normalność, ale najważniejsze jest to, aby nie poddawać się i iść dalej. Droga, którą Magda przemierza podczas odgrywania roli świętego Mikołaja, diametralnie zmienia jej spojrzenie na własne życie i rodzinę. W obliczu cierpienia innych, jej marzenie o zagranicznych wojażach nagle staje się mniej istotne.