Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Liczba stron: | 512 |
Opis
Czytelnicy wreszcie doczekali się na kolejny zbiór opowiadań mistrza grozy! Stephen King znany jest najbardziej ze swoich powieści, jednak opowiadania, które wychodzą spod pióra mistrza, są prawdziwą, mroczną ucztą. Książka zawiera cztery nowe, niesamowite historie, w których King ponownie udowodnił swoją pozycję, jako mistrz krótkiej formy. W tytułowej opowieści Holly Gibney, którą czytelnicy znają z trylogii o Billu Hodgesie i z Outsidera, jest zmuszona samotnie stanąć twarzą w twarz ze swoim strachem i być może nowym outsiderem. Telefon pana Harrigana opowiada o przyjaźni do grobowej deski. A nawet jeszcze dłużej. W Życiu Chucka zagłębimy się w ideę wielu osobowości w jednym umyśle. Natomiast w Szczurze zatopimy się w jeden z ulubionych motywów Kinga: pisarz zmagający się ze swoją ciemną stroną.
King to nie tylko mistrz grozy. W jego powieściach i opowiadaniach ciemności często stawia czoło prawdziwa miłość i przyjaźń. Dlatego jego wierni fani wiedzą, że oprócz strachu, doświadczą też piękna i radości.
Klienci, których interesował ten produkt, oglądali również:
Dane szczegółowe
Identyfikator produktu | 2839176 |
Tytuł | Jest krew... |
Autor | King Stephen |
Wydawnictwo | Prószyński Media |
Język wydania | polski |
Język oryginału | angielski |
Liczba stron | 512 |
Data premiery | 2020-04-28 |
Rok wydania | 2020 |
Wymiary produktu [mm] | 142 x 202 |
Okładka | Miękka |
Cena detaliczna | 43,00 zł |
Nasza cena | 28,96 zł |
Powiązane tematy: | Horror |
Recenzje
Minęło już pięć lat odkąd Stephen King zaserwował nam swój poprzedni zbiór krótkich form, „Bazar złych snów” i dokładnie dziesięć od momentu publikacji „Czarnej bezgwiezdnej nocy”, poprzedniej antologii, w której znalazły się cztery minipowieści. Teraz autor wraca z kolejnymi czterema nowelami w książce „Jest krew…”, gdzie horror i thriller spotykają się z postapokaliptyczną fantastyką i świetnie zbudowanym zapleczem obyczajowym. A wszystko to podane w znakomitym, lekkim i jakże nastrojowym stylu, który nie pozwala oderwać się od całości przed odłożeniem jej na półkę.
Cztery opowieści. Cztery niezwykłe wydarzenia. I ludzie w nie wplątani.
Nastolatek zaprzyjaźnia się z emerytem, dla którego pracuje. Kiedy mężczyzna ów, pan Harrigan, odchodzi z tego świata, chłopak nie mogąc pogodzić się z jego śmiercią, nagrywa wiadomość głosową na telefonie, z którym staruszek został pochowany. Nie spodziewa się odpowiedzi, ale wkrótce ją dostaje. Co to właściwie oznacza? I co oznaczać będzie dla nastolatka?
Kiedy kończy się świat, my cofamy się w czasie, by zamiast patrzeć na koniec życia Chucka, odkryć jak ono wyglądało wcześniej i co właściwie się stało.
W tytułowym tekście Holly Gibney wraca z nowym śledztwem. Zamach w szkole, dziwne rozkojarzenie telewizyjnego reportera… Niby nic niezwykłego w świecie, gdzie ludzie znieczulili się na przemoc, ale wydarzenia te doprowadzą Holly do sytuacji, z której może wcale nie ujść z życiem…
Na koniec czeka nas opowieść o pisarzu, który dotąd – i to z trudem – radził sobie jedynie z pisaniem opowiadań. Przynajmniej do dnia, kiedy nagle w jego głowie pojawił się od razu cały pomysł na powieść. Czy może być coś piękniejszego? A co jeśli kryje się w tym jakieś „ale”? I czym może ono być?
Kiedy w 1982 roku na rynku pojawił się pierwszy zbiór czterech nowel Kinga „Cztery pory roku”, nikt nie spodziewał się, jakim sukcesem wydawniczym się okaże. Tym bardziej, że tym razem autor porzucił horror na rzecz życiowych, choć wcale nie mniej przerażających fabuł. Kolejne tego typu publikacje stały się więc tradycją. W roku 1990 pojawiła się antologia „4 po północy” (przereklamowana, z przewidywalnymi opowiadaniami, ale wciąż wciągająca, jak diabli), a w 2010 wspomniana „Czarna bezgwiezdna noc” (lepsza, jeśli chodzi psychologię i klimat, ale też nie zaskakująca, bo King serwował nam doskonale wszystkim znane schematy). „Jest krew” też szczególnie nie zaskakuje, bo Król wszystkie swoje zagrywki, wszystkie karty, jakie miał w talii, pokazał nam przez niemal pół wieku literackiej kariery i w rękawie nic już nie kryje, ale jest dobrze. I to bardzo. Bo wcale nie trzeba nic szczególnie nowego, by urzec odbiorcę – wystarczy po prostu dobrze odtworzyć to, co już ten kocha i obudzić w nim emocje.
I to właśnie Kingowi się udaje. Stephen zresztą jest, jak stary sztukmistrz. Niby już wszystko nam pokazał, ale nadal robi to tak sprawnie, że nie tylko patrzymy, jak urzeczeni, ale nagle odkrywamy, że znów czujemy się jak dzieciaki, które po raz pierwszy oglądały te sztuczki. „Jest krew…” to bowiem taki właśnie sentymentalny powrót do tego, za co kochamy tego pisarza. „Telefon pana Harrigana” przypomina takie teksty, jak „Przepraszam, to nie pomyłka”. „Życie Chucka” to powrót do poastapo, a chociaż sam King nie wie za bardzo skąd wzięła się ta opowieść, mi z miejsca skojarzyło się z „Rozbitkiem” Chucka Palahniuka – powieścią podobnie, jak ten tekst, opowiedzianą od tyłu. W „Jest krew…” King powraca do postaci Holly, znanej z trylogii „Pan Mercedes” i powieści „Outsider” bohaterki, jednej z najlepszych kobiecych, jakie autor kiedykolwiek stworzył, choć zawsze był mistrzem w kreowaniu żeńskich postaci – i dzieł ocierających się o klimaty serialu „Z archiwum X” (przed laty Stephen współtworzył zresztą odcinek „Chinga”), których nie brak w jego bibliografii. A „Szczur” to klasyczne wręcz odtworzenie motywu bohatera-pisarza, najczęściej pojawiającego się typu postaci w prozie Króla.
Wszystko to King serwuje nam stylem lekkim, prostym i przyjemnym. Stylem niespiesznie snutej gawędy, pełnej zbaczania w różne nieistotne rejony, które tak pięknie ubarwiają jego prozę. Stylem wciągającym i fascynującym, chociaż nie ma tu smakowania słów ani wielkiej literackiej głębi. Większej głębi i przesłania w całości też nie znajdziecie, czeka Was za to dużo świetne skrojonych postaci, klimat małych miasteczek, grozę, tajemnice, akcję, spokojne, wręcz sielankowe chwile. Przede wszystkim jednak King gwarantuje czytelnikom jedno: znakomitą zabawę na wysokim poziomie. Rozrywkę potwierdzającą jego status jednego z najważniejszych żyjących pisarzy amerykańskich i mistrzów horroru. Horroru, który nie straszy (przynajmniej mnie, bo mnie w literaturze nie starszy niestety nic), ale jest klimatyczny i fascynujący. Urzekający. I jakże prawdziwy, bliski ludziom i każdemu z nas. Za to pokochałem prozę autora i kocham ją nadal, i to właśnie dostałem w „Jest krew…”. Oby jeszcze niejeden tak dobry zbiór dotaszczył nam King.
Najczęściej kupowane razem:
Dostawa





