5.0
2024-02-13Recenzja zweryfikowana„Jaśmina od snów” to wspaniałe zwieńczenie Serii sokołowskiej. Odniosłam wrażenie, że ta część jest najbardziej mroczna z nich wszystkich, Sokołów nie wydawał mi się już takim sielskim miejscem jak na początku. Agnieszka Kuchmister przenosi czytelnika w niezwykły świat, pełen starych wierzeń, gdzie wśród drzew drzemią dawne tajemnice, stare legendy, zapomniane już opowieści, zaplątany czas. Magiczny klimat, malownicze opisy i przepiękny język, jakim „Jaśmina od snów” jest napisana, sprawiły, że nie miałam ochoty opuszczać tej historii. To nie jest powieść, którą połyka się na raz. Trzeba czasu, bo dopiero wtedy można się nią w pełni delektować, zachwycać każdym słowem, każdym zdaniem i niesamowitością tej historii pełnej niezwykłych zdarzeń, w której jawa plącze się ze snem.
„Jaśmina od snów” to prawdziwa uczta literacka okraszona słowiańskimi wierzeniami i realizmem magicznym. Piękna, dotykająca wszystkich zmysłów historia, ukazująca wyjątkowe relacje człowieka z przyrodą, niezwykłość ludzkiego życia, ale także jego ulotność. Mądra, pełna miłości, akceptacji ludzi i świata książka, wobec której nie da się przejść obojętnie i nie da się o niej zapomnieć. Chwyta za serce i pozostaje w głowie. Sekrety natury, głęboko skrywane tajemnice, wszystko ma tu swój czas i swoje miejsce. Nie da się nie docenić uroku tej niezwykłej książki i na zakończenie pomyśleć, ależ to było pięknie napisane.
Kolejny raz Agnieszka Kuchmister trafiła prosto w moje serce. Oczarowała słowem i niezwykłą historią, pełną przecudownych opisów, baśniowej atmosfery, gdzie głównym bohaterem jest świat nierzeczywisty, którego istnienia nie doceniamy.
W Sokołowie, wsi odciętej od świata, w której wszystko dzieje się w swoim tempie, gdzie wszyscy się znają, w tajemniczych okolicznościach znika córka sołtysa powszechnie uznawana za pomyloną. Marysia jest inna, bo inaczej odbiera rzeczywistość, niż przeciętny człowiek i obdarzona wyjątkowym głosem. Niestety jej irracjonalne zachowanie, częste odwiedziny domu Nadziei i opowieści o tym, że ją tam spotyka, jeszcze bardziej utwierdza wszystkich w przekonaniu, że Marysia jest zaburzona umysłowo.
Odkąd Nadziei pękło serce, jak przepowiedziała jej stara niewidoma Cyganka, Florentyna pogrążyła się w marazmie. Chociaż ogród Florentyny wciąż kwitnie niebieskimi kwiatami, to ona sama jest krucha i delikatna jak lalka. Jej córki spoglądają na nią z niepokojem, widzą bowiem, jak matka powoli gaśnie.
Róża i Jaśmina bliźniacze siostry, które, choć miały takie same rysy twarzy, różniły się od siebie dosłownie wszystkim, od stroju począwszy, a na fryzurze skończywszy. Jedyne, co je łączyło to przywiązanie do rodzinnego domu, do niebieskiego ogrodu i do wsi z pozoru zwyczajnej, ale kryjącej więcej niż mogłoby się wydawać.
Przez powieść przewija się cała plejada postaci. Franciszek Kukła organista, którego od dzieciństwa w domu traktowano jak odczepieńca, garbaty Wieczorek, wioskowa zielarka Grzebielucha, sołtys Miśta bezskutecznie poszukujący zaginionej córki, tajemnicza para Kwiecińskich nowych właścicieli pałacu, wioskowa zgraja chuliganów na czele z młodym Grzybkiem, ksiądz, który raczy się lawendową nalewką i komendant Filipowicz próbujący ogarnąć całe to towarzystwo. Natomiast rodzina Dziubów próbuje okryć tajemnice z przeszłości, które domagają się rozwiązania.
„Jaśmina od snów” to powieść o nienawiści, która niszczy duszę, o pustych marzeniach bez sensu, o nierozliczonej przeszłości, która nie da o sobie zapomnieć, ludzkich słabościach, ale przede wszystkim jest to powieść o przemijaniu, swoim miejscu na ziemi, korzeniach i miłości. Świat ze snu Jaśminy to świat widziany oczami małej Rozalii, dziecka niekochanego, której stryj Grzegorz jawił się jako zły wilk i zauroczonej nim matki. Sny o tragedii, która miała miejsce lata temu, a jej ofiary domagają się prawdy, bo inaczej nigdy nie zaznają spokoju.
W „Jaśminie od snów”, powieści osadzonej w realiach polskiej wsi wszechobecna tajemnica splata się z mrocznymi wątkami, tworząc niecodzienną i magiczną historię, która łączy ze sobą różne elementy. Garbate sumienie starego Wieczorka, cichą rozpacz sołtysa Miśty, ciemność w ludziach, którą widzi stara Grzebielucha, jąkającego się organistę obawiającego się diabła i ciemności. Lisa, który lubił zgniłki, cud, który cudem nie był, powódź, tajemniczą przeszłość, która wróciła i znalezisko w ogrodzie Faberów, które zmieniło wszystko. Parę nowych właścicieli pałacu, mających swoje tajemnice i akację rosnącą przy płocie, która była niczym wyrzut sumienia. Bolesne tajemnice skrywane latami i wiele innych dziwnych rzeczy, ale już się temu nikt nie dziwił. „Tak to bywa na świecie, że gdy rzeczy niezwykłe zdarzają się często, bardzo łatwo się do nich przyzwyczajamy”.