"Inkub" Artura Urbanowicza to połączenie rodzimego horroru z wątkami kryminalnymi. Niewyjaśnione zjawiska, przeklęte domy i zło czające się w zakamarkach domostw i ludzkich dusz. Sprawdź, do czego są zdolni ludzie, gdy zaczynają się bać o siebie i swoich bliskich!
W Jodoziorach wszystko jest mroczne, tajemnicze i owiane złą sławą. Odsetek samobójstw jest tu wyższy niż w jakimkolwiek innym miejscu na Suwalszczyźnie. Ludzie popełniają przestępstwa, są agresywni, a często znikają bez śladu. Lokalna społeczność wierzy w nadprzyrodzone zjawiska, nawiedzone domy i krążącą po wiosce negatywną energię, wyzwalającą w ludziach najgorsze instynkty. Gdy dochodzi do makabrycznego odkrycia spopielałych zwłok pewnego małżeństwa, wioską zaczyna interesować się młody dzielnicowy. Wkrótce sam jednak popełnia samobójstwo. Sprawę jego śmierci prowadzi Vytautas Česnauskis, policjant z komendy miejskiej w Suwałkach, mający litewskie korzenie. Odkrywa, że śmierć dzielnicowego może mieć związek z faktem, że w latach siedemdziesiątych w Jodoziorach mieszkała kobieta, która zajmowała się czarami...
"Inkub" składa się z trzech ksiąg, z których każda podporządkowana jest innemu konceptowi, jednak wydarzenia, które opisują, łączą się w fabularną całość.
Artur Urbanowicz sięga po dwutorową narrację: raz jesteśmy na polskiej prowincji w latach 70., a innym razem uczestniczymy w śledztwie policyjnym prowadzonym współcześnie. Ten zabieg uatrakcyjnia przekaz, buduje napięcie i wskazuje na powiązania z wydarzeniami z przeszłości. Akcja rozwija się powoli, zmierzając do zazębienia się wydarzeń z obu planów narracji. Mimo że książka liczy ponad 700 stron, nie ma czasu na nudę. Autor umiejętnie łączy ludowy folklor, polską demonologię z typowymi dla horroru rozwiązaniami. Co ciekawie Urbanowicz w "Inkubie" zaprasza nas w rodzinne strony. Wykorzystuje miejscowe legendy, podania i wyjątkowe właściwości tego regionu do usnucia wyjątkowej i niepokojącej historii.
W demonologii Inkub początkowo był postrzegany jako złośliwy duch, który nawiedzał we śnie kobiety; w początkach XVIII wieku postrzegany był już jako starsza kobieta, zjawa, która nawiedzała żyjących. Właśnie po postać słowiańskiej czarownicy sięga Urbanowicz. Tą oryginalną opowieścią z typowo polskim rodowodem pokazuje, że dobre horrory powstają też w Polsce.
Sięgnij po inne książki Artura Urbanowicza: "Gałęziste" i "Paradoks".