5.0
2025-05-13Recenzja zweryfikowanaMałgorzata Garkowska po raz kolejny pokazuje, że potrafi pisać historie, które poruszają serce i na długo zostają w pamięci. Po lekturze „Jednego walca”, „Jednego marzenia” i „Dwóch życzeń” – książek, które zachwyciły mnie swoją konstrukcją, stylem i znakomicie poprowadzoną akcją z elementami romansu, przygody i szpiegowskiego napięcia – nie sądziłam, że autorka potrafi równie sugestywnie odnaleźć się w zupełnie innej tonacji. A jednak! „I tylko wspomnień żal” to powieść inna niż te wspomniane wcześniej, a zarazem równie mocna, przejmująca i taka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. „I tylko wspomnień żal” to książka, która poruszyła najczulsze struny w moim sercu.
Tym razem Małgorzata Garkowska zabrała mnie w poruszającą podróż przez dramatyczne losy bohaterów, których życie zostało brutalnie wciągnięte w tryby wielkiej historii – tej bezlitosnej, w której człowiek staje się tylko nazwiskiem na liście, a zwykły urzędniczy świstek potrafi przekreślić wszystko, co budowało się latami.
Rok 1945 – czas, który wielu chciałoby nazwać końcem koszmaru, ale dla wielu był początkiem nowego. Wojna się skończyła, jednak strach nie odszedł – przybrał jedynie inną twarz. Jednych okupantów zastąpili drudzy. Polscy żołnierze, którzy walczyli o niepodległość, zostali uznani przez nową, sowiecką władzę za zdrajców. Łemkowie, spokojnie żyjący na swojej ziemi, stali się celem ataków band UPA. Zamiast pokoju – przemoc, zamiast nadziei – niepewność i cierpienie. Małgorzata Garkowska opowiada historię dwójki ludzi, rozbitków, na zawsze naznaczonych wojennym okrucieństwem.
„I tylko wspomnień żal” to książka dla dojrzałego czytelnika, ale także młodsze osoby powinny po nią sięgnąć – by zrozumieć, że choć postaci są fikcyjne, opisane wydarzenia to dramatyczna prawda, która dotknęła tysiące ludzi tuż po wojnie.
Jerzy i Kalinka są symbolem tych tysięcy ludzi – poranionych, zapomnianych, zdradzonych przez historię. A świat? Świat wolał nie widzieć, nie słyszeć, nie reagować. Pokój został ogłoszony, a porządki Stalina zaakceptowane jako „cena za zakończenie wojny”. Nikt już nie wierzył, że Zachód będzie chciał walczyć o prawdziwą wolność Polski.
To jedna z tych historii, które trudno się czyta, bo są zbyt bolesne. A jednak, mimo wszystko, nie można ich odłożyć, bo trzeba pamiętać o tych, których los potraktował w sposób okrutny. Choć brak tu szczęśliwego zakończenia, na końcu pojawia się coś cennego – cichy uśmiech i ulga, że poranione serca bohaterów znalazły przystań. Po wszystkich trudach bohaterowie będą mogli spojrzeć w błękitne, spokojne niebo, które zawsze jest takie samo.
Małgorzata Garkowska kolejny raz udowodniła, że jest mistrzynią słowa, wyjątkową pisarką. Stworzyła niezwykłą, przejmującą powieść. Pokazała, jak wielki ma talent i jak doskonale potrafi uchwycić emocje oraz ducha trudnej historii. Jej talent jest niepodważalny – potrafiła stworzyć historię, która wbija się w serce i zostaje w nim na długo.
Ta książka wstrząsnęła mną podwójnie. Nie tylko ze względu na losy bohaterów, ale i przez brutalną prawdę historyczną, jaką autorka przywołała. Prawdę, która boli. Która ściska gardło i wyciska łzy. Tyle lat minęło, a te wydarzenia nadal są żywe, nadal szarpią serce.
Niestety, historia ma to do siebie, że lubi zataczać koło. A my, żyjący w wolnym kraju, musimy pamiętać. Bo tylko pamięć może ochronić nas przed powtórką z przeszłości.
Oby nigdy więcej wojny.