Powiem wam szczerze, nie do końca przepadam za książkami o mafii, ale nawet gdybym chciała doczepić się do czegokolwiek w tej pozycji, to zwyczajnie nie mogę. Każda mafia kojarzy mi się ze złymi emocjami, które targają prawie każdym bohaterem, ale ta nie. Owszem, są tu wulgaryzmy, ale używane w chwilach niemocy. Postacie bywają tu bezsilne i nic nie mogą poradzić na siły, które ich opuszczają. Ktoś tu bardzo nie chce, by reszta rodziny dowiedziała się, że umiera i sam jest zły na siebie, że siły go opuszczają. My czytamy o jego planach, opowiada nam jak silną był postacią, choć doskonale pamiętamy to z wcześniejszych tomów. Nagle ognisty goryl zrobił się zaplątaną w sidła sarenką, której nikt nie jest w stanie uwolnić. W pewnym momencie dochodzi do tego, że przestaje wierzgać. Stoi dumnie, kiedy inni patrzą, a gdy odwracają wzrok, opada załamana. Książka jest napisana z perspektywy postaci, nowy rozdział, to nowa opowieść innej osoby. W ten sposób widzimy osoby od wewnątrz, a później opis innych widzących ją od zewnątrz. Autorka ma bardzo ciepłe i delikatne pióro. Przedstawia ciastko jako delicję, z gracją opowiada o losach postaci. Ja przez całą lekturę delektowałam się jej warsztatem literackim, prawdziwością osób ukazanych bardzo realistycznie i takim niewypowiedzianym bólem, który sami odczuwamy. To ostatni tom serii i naprawdę czujemy się opuszczeni przez lokatorów książki. Jakby wszystkie tomy umarły wraz z zamknięciem ostatniej strony. Jednak, gdyby tak mocno pogłówkować, to istniałaby szansa, by ten tom nie kończył serii. Bo niby znamy tu problemy postaci, wiemy co ich cieszy, co męczy, jak wielkie rzeczy za nimi się ciągnął i ile jest jeszcze przed nimi, jednak wydawało mi się, że jest jeszcze coś, co nie zostało zamknięte. Autorka bowiem w napięciu trzyma nas do ostatniej strony, wciąż każda sytuacja może się skończyć w dwojaki sposób. Niby coś nam po drodze sugeruje, ale te spekulacje nie zawsze mają siłę przebicia. Śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z lepszych serii o mafii:-)