5.0
2025-03-04Recenzja zweryfikowanaAgnieszka Zakrzewska to autorka, która od lat porusza w swoich książkach tematy związane z życiem na migracji, zderzeniem kultur i tęsknotą za domem. Jej książka „Do jutra w Amsterdamie” to wznowienie, które pozwala jeszcze raz poczuć emocje związane z życiem w obcym kraju. Tym razem autorka łączy w niej swoje własne doświadczenia z migracji, co sprawia, że historia nabiera bardzo osobistego wymiaru. To książka o poszukiwaniach, o codziennych radościach i trudnościach, które spotykają każdego, kto próbuje znaleźć swoje miejsce na obczyźnie. Dzięki tej powieści Zakrzewska wciąż potrafi poruszyć czytelnika, wciągając go w swoją opowieść o życiu, które nie zawsze jest łatwe, ale z pewnością pełne odkryć i emocji.
Wielu z Was zna już „Sagę Amsterdamską” i doskonale wie, o czym opowiada, dlatego tym razem postanowiłam skupić się bardziej na moich wrażeniach i emocjach. Od początku zachwycił mnie styl, w jakim napisana jest ta książka – lekki, żartobliwy, pełen humoru, ale jednocześnie niepozbawiony poważniejszego tonu, gdy sytuacja tego wymagała. Historia wciąga od pierwszych stron, a co więcej, robi to w sposób niezwykle przyjemny. Pewnego dnia Agnieszka odbiera telefon od swojej siostry z nietypową propozycją, która staje się początkiem wielkiej przygody, zmieniającej jej życie na zawsze.
„Do jutra w Amsterdamie” to niezwykle ciepła opowieść, zabawna, optymistyczna i pełna nadziei w dobro i ludzi bez względu na kraj czy pochodzenie. To przyjemna historia, w której w nienachalny sposób Agnieszka Zakrzewska przybliża zwyczaje, lokalne potrawy i kulturę Holandii. Nikt tu niczemu się nie dziwi, ludzie są pogodni, zadowoleni i uprzejmi. Przyjemnie było czytać o Holendrach, jako o ludziach roześmianych, wesołych, barwnie ubranych, mimo że spora część roku w tym kraju to opady deszczu i ruszanie się z domu bez parasolki bywa dość ryzykowne.
I wątek romantyczny, a jakże, musiał się pojawić, by historia nabrała rumieńców i pikanterii, niczym dobrze doprawiona potrawa. Znakomicie zostały przedstawione rozterki Agnieszki, która poczuła silną więź z Jeronem, pracodawcą Prospera. Wydawało się, że ta dwójka ma szansę na związek, bo łączyło ich podobne poczucie humoru i optymistyczne spojrzenie na świat. Bardzo im kibicowałam, bo dziewczynie wydawało się, że jest w nim zakochana, ale los szykował jej niespodziankę.
Agnieszka Zakrzewska przepięknie wyraża swoją miłość do Amsterdamu, którą można poczuć w każdym słowie i zdaniu. Wspaniale oddaje piękno tego miasta oraz jego nieodparty urok, sprawiając, że uznałam, iż Amsterdam zasłużenie nazywany jest Wenecją Północy.
Wrażenie robią piękne opisy Amsterdamu, w którym czuję, że powoli zakochuję się bez pamięci i pragnę zobaczyć go na własne oczy, poczuć ten niezwykły klimat. Lektura książki sprawiła, że byłam rozluźniona, zrelaksowana i zauroczona historią snutą przez autorkę. Ta powieść ukazuje, że każdy potrzebuje wsparcia, pomocy, ciepłego słowa, przytulenia – jak Annemarie, która staje się dla Agnieszki babcią, której już nie miała. To nasze nastawienie do życia decyduje, jakimi jesteśmy ludźmi, jaką mamy duszę, a nie wiek.