Wydawnictwo Czarne słynie z fascynujących reportaży, zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów. Jeden z najnowszych, "Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku", przenosi czytelników na Śląsk.
Autor książki, Zbigniew Rokita, urodzony w 1989 roku, jest dziennikarzem i reporterem, specjalizującym się w problematyce Europy Środkowo-Wschodniej i Górnego Śląska.
"Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku" to bardzo osobisty i poruszający reportaż, w którym autor rozlicza się ze swoją śląskością, odkrywając historię tego regionu i swojej rodziny. Decyzja o podjęciu pracy badawczej w tym kierunku nie była najłatwiejsza - wszak w świadomości polskiej Śląsk nie jest odrębnym bytem, a tylko uprzemysłowionym fragmentem większej całości. O samodzielnej historii tego regionu nie mówi się wiele, a i nie wszyscy (z dziada pradziada) mieszkańcy Śląska chcą przyznawać się do swoich korzeni.
Zatem co oznacza "bycie Ślązakiem"? Zbigniew Rokita przełamuje opór związany z rozdrapywaniem przeszłości i nurkuje w historię swojej rodziny, połączoną z historią Śląska nieodwołalnie przez dziesięciolecia. W książce pisze o sobie, swoich najbliższych, ale i o tej części rodziny, która występowała w powszechnej świadomości jako część "wrogów". Jak sam autor wspomina "W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem.". Odkrywa, że jego przodkowie o imionach Urban, Reinhold to skomplikowane i niejednoznaczne osoby, a bycie Ślązakiem to tyle samo dumy, co problemów. Nie tylko modro kapusto i górnicze kilofy definiują ślązkość - bo przecież w ostatnim spisie powszechnym ponad milion osób zadeklarowało, że do takiej narodowości przynależą.
Ślązacy to ludzie żyjący w obszarze skażonym i będącym jedną wielką katastrofą naturalną przez wiele lat, ostatnio usiłującym zrobić wszystko, żeby się z niej wygrzebać. To lokalni patrioci, których narodowość nie jest uznawana przez państwo, w którym żyją.
W książce "Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku" autor komponuje historię z teraźniejszością, losy przedwojennych i żyjących w czasie wojny przodków i zupełnie obcych ludzi przeplata z losami swoimi, swoich sąsiadów i obcych, których spotyka na ulicy. Pozwala czytelnikowi zobaczyć własne dochodzenie do okrycia swojej tożsamości, prowadzi go w czasie odkrywania korzeni - rozdrapując rany, o których wcześniej nie wiedział, że w ogóle je ma - rany po czymś, co zostało mu wydarte, gdy był małym dzieckiem, a co sprowadza się do świadomości swojej genezy.