Nastoletnie, naiwne miłości zazwyczaj nie są w stanie przetrwać okresu dojrzewania i szybko stają się jedynie wstydliwym wspomnieniem. Jednak w przypadku Gemmy ten zwyczaj nie ma racji bytu, bowiem trafiło na niezwykle upartą dziewczynę. "Złamane serca" to czas na historię Savio i młodszej siostry jego najlepszego przyjaciela. Nietykalnej, wychowanej w bardzo konserwatywnej rodzinie, zupełnie niepasującej do rozwiązłej natury Falcone. Ale czy tradycje mogą powstrzymać rozwój miłości? Biorąc pod uwagę jak wiele emocji towarzyszy czytaniu tej książki, począwszy od wzburzenia, przez rozczarowanie, gniew ale i wzruszenie oraz radość, to jest to najlepszy tom serii. Zupełnie inny od poprzednich, jednak i Savio drastycznie różni się przecież od swoich braci. Podczas lektury były momenty, że miałam ochotę rzucić książką, dosłownie trzęsłam się ze złości i kompletnie nie rozumiałam jak Autorka chce poprowadzić tę historię by przekonać czytelnika do głównego bohatera i jego uczuć. I jak zwykle Cora Reilly zrobiła to po mistrzowsku, w sposób powalający na kolana. Jestem pod ogromnym wrażeniem!
Savio poznaliśmy w poprzednich tomach jako luzaka z przerośniętym ego, lubiącego przekomarzanie, złośliwości i zbereźne komentarze. Absolutnie nie stracił na swoim charakterze, a jego arogancja wraz z wiekiem sięgała wyżyn. Choć rozczulał jego widok i podejście do dzieci Remo, to były to jedyne chwile, gdy nie czułam wobec niego gniewu. Jego zachowanie było dziecinne, skandaliczne, niedopuszczalne i rozczarowujące i nawet jego rodzina miała dość. Jak rozkapryszony chłopiec chciał mieć Gemmę, by nikt inny jej nie dostał, absolutnie nie rezygnując ze wszystkich życiowych uciech, którymi się raczył. Sarkazm, żarty, arogancja, to były jego metody na poradzenie sobie z trudnym dzieciństwem, podobnie jak Nino skrył się za brakiem emocji, a Remo za wściekłością. Jednak żaden z braci, nawet w swoich najgorszych momentach, nie doprowadzał mnie do takiego stanu, jak robił to Savio. Czy dla niego w ogóle jest jakakolwiek szansa by dojrzał do bycia odpowiedzialnym mężem z prawdziwego zdarzenia? Gemma to dziewczyna o dwóch obliczach. Z jednej strony idealna, pobożna, przynosząca chlubę swojej tradycjonalistycznej rodzinie. Z drugiej jednak strony jest zadziorna, ćwiczy sztuki walki i umiejętnie lawiruje między wymaganiami, które stawiają przed nią w domu, a tym czego sama chce. Zupełnie nie jest świadoma swojej urody, całkowicie niewinna, z zerowym pojęciem o seksie, podtekstach i wszystkich cielesnych uciechach, którymi tak uwielbia raczyć się jej przyszły mąż. Gem jest waleczna i silna, mocno związana ze swoją rodziną i wartościami, które wyznają, pomimo częstej frustracji zasadami panującymi w domu ewidentnie było widać, że kocha wszystkich swoich bliskich i jest kochana. W wielu sytuacjach było mi jej zwyczajnie szkoda, choć dorastała w warunkach podobnych jak kobiety mafii w Chicago czy Nowym Jorku, to jednak ten styl kompletnie nie pasował do Camorry. Ale jak każdy człowiek tak i Gemma ma swoje granice. Czy zniesie kolejne upokorzenia i przykrości, których raz za razem dopuszcza się Savio?
Cora Reilly jak zwykle zapewnia nam romans mafijny w najlepszym wydaniu, wciągający i z mnóstwem emocji. Pomimo, że to już piąta część serii, a za nami także wielotomowa opowieść o członkach Famiglii i Chicago, to Autorka nie osiada na laurach, nie idzie utartym schematem i ciągle nas zaskakuje. Jej styl pisania i pomysły na fabułę, niepowtarzalni i skomplikowani bohaterowie i ogrom wydarzeń, które mają miejsce dają pewność, że każda jej kolejna książka będzie niezwykła i na pewno nas nie zawiedzie. Żadna historia z Las Vegas nie jest łatwa i czymś się wyróżnia, natomiast przy opowieści o Savio, mam wrażenie, że Autorka wniosła się na wyżyny i stworzyła lekturę pełną pasji, namiętności ale i powodującą ogromne rozdarcie w czytelniku i fundującą istny rollercoaster. Także nie tylko z uwagi na okładkę nie powinno się przejść wobec tej pozycji obojętnie.