Bardzo lubię kryminały. Obiecałam sobie, że będę czytać więcej książek polskich autorów z tego gatunku. Już nieraz przekonałam się, że Polacy potrafią stworzyć niespotykane historie. Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki „W cieniu góry”, to bardzo szybko uznałam, że chcę ją przeczytać. Spodobał mi się opis oraz fakt, że będę mogła poznać twórczości kolejnej polskiej autorki. W pierwszej chwili myślałam, że to debiut, gdyż nie kojarzyłam nazwiska. Dopiero jak wygooglowałam sobie panią Agnieszkę Jeż, to zorientowałam się, że miałam już okazję widzieć jej poprzednie książki, ale jeszcze nic nie czytałam, więc chyba dlatego nazwisko nie zapadło mi w pamięci. Czas było to zmienić.
Pierwsze strony książki „W cieniu góry” okazały się być przyjemne, jeśli można tak w ogóle mówić w przypadku kryminalnej historii. Pojawił się trup i pojawiła się pierwsza zagadka kryminalna do rozwiązania. Podobało mi się. Byłam bardzo ciekawa dalszej części. Historia się rozwijała, poznałam innych bohaterów, a w tym podejrzanych. Śledztwo trwało. Ale po pewnym czasie poczułam lekki zawód. Miałam nadzieję, że historia mnie czymś zaskoczyć, że jeszcze zdarzy się coś takiego, co sprawi, że nie odłożę jej na bok do ostatniej strony. Niestety, tak się nie stało. Po prostu cała historia płynęła własnym tempem przez kolejne poszlaki, dowody, bohaterów. Aż w końcu dotarła do rozwiązania, które po prostu było w porządku.
Po książkę „W cieniu góry” sięgnęłam, gdyż chciałam przeczytać dobry kryminał od polskiej autorki. Taki też dostałam. Historia była dobrze skonstruowana, książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie i szybko. Jednak gdzieś tam w głębi duszy miałam nadzieję, że będzie to niespotykana historia, a okazała się być po prostu dobra. Historia rozwijała się w swoim tempie, czyli nie za wolno, aby nie znudzić czytelnika ani nie za szybko, aby nie ujawnić czegoś za wcześnie. Zdecydowanie zaciekawiła mnie i chciałam rozwiązać zagadkę wraz z bohaterami, a nawet wcześniej. Będę miło wspominać tę książkę i z chęcią sięgnę po inną twórczość autorki.