Szczerze powiedziawszy, miałam nieco inne wyobrażenie fabuły, Morfeusza itd. – dodam, że nie czytałam opisu z tyłu! Na książkę zdecydowałam się „w ciemno”, właśnie ze względu na (boskiego?) Morfeusza i tą mroczą, intrygującą i seksowną (!) okładkę!
I choć moje wyobrażenia legły w gruzach (w końcu to nie moja dzieło), to historia jaką stworzyła K.N. Haner uwiodła mnie, wciągnęła i zawładnęła mną od pierwszej strony.
Bohaterowie…
Młoda pani (w zasadzie panna) architekt, Cassandra Givens, przenosi się do Miami aż z Kanady, by z dala od ojca, z którym kompletnie się nie dogaduje, rozpocząć nowe życie.
Również to uczuciowe - do tej pory każdy jej związek kończył się złamanym serce, a jej wybuchowy charakter i cięte poczucie humoru niejednokrotnie wpędza ją w kłopoty. Piękna i zbuntowana, z drugiej strony zagubiona w świecie uczuć.
Adam McKey to przystojny mężczyzna o zimnym spojrzeniu błękitnych oczu. Pociągający seksowny, nie znoszący sprzeciwu, skrywający tajemnicę i to niejedną… Po godzinach zamieniający się w groźnego Morfeusza, demona seksu..
Morfeusz w mitologii greckiej to bóg i uosobienie marzeń sennych, ma także zdolność przybierania dowolnej postaci i ukazywania się w snach jako ukochana osoba.
Morfeusz wykreowany przez K.N. Haner to mężczyzna o którym mogłabym marzyć niejedna kobieta… Kochanek niemal idealny…
Historia opisana w książce wciąga od pierwszej strony. Pochłania czytelnika i nawet po skończonej lekturze nie puszcza.. Odpijając się echem w głowie..
Cassandra i Adam spotykają się pierwszy raz podczas rozmowy kwalifikacyjnej, jednak żadne z nich tak właściwie nie wie z kim ma do czynienia. Wieczorem spotykają się ponownie w klubie.. seks bez zobowiązań itd., nie będąc świadomymi iż spotkali się zaledwie kilka godzin wcześniej… Natomiast jakie jest ich zaskoczenie, gdy dnia następnego widzą się w firmie..? Gra ze strony Adama i usilne drążenie tematu przez Cassandrę.. Od tego wszystko się zaczyna…
A im dalej tym ciekawiej. Mieszanka wybuchowa – tajemnice, niedomówienia, seks, namiętność. Książka aż kipi emocjami..
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy erotyk może wywoływać uśmiech na twarzy i powodować głupawkę, ale w wielu momentach tej historii uśmiechałam się od ucha do ucha, by po chwili chichrać się jak dziecko z wydarzeń opisanych na kolejnej stronie. Nie oznacza to oczywiście, że książka jest słaba. Co to, to nie.. po prostu niektóre momenty tak na mnie działały.. ot co..
Przywykłam już także do opisów, a raczej wulgaryzmów używanych przez bohaterów, kreowanych przez K.N. Haner, podczas stosunków i w ogóle sposobu w jaki „te sceny” opisuje. Wyobraźnia pracuje wówczas na pełnych obrotach… i tak.. czasami musiałam się wtedy uśmiechnąć.
Ale czy tak skrajne osobowości mogą mieć po drodze? Czy może połączyć ich coś więcej niż seks i fascynacja? Z pewnością moment, w którym drogi tych dwojga się przecięły, wywróciły ich życie do góry nogami.. ale co dokładnie się stało dowiecie się tylko sięgając po tę książkę..!
Tak więc, jeśli liczycie na opowieść pełną namiętności, erotyzmu i tajemnic, „Sny Morfeusza” to lektura obowiązkowa. A w te upalne letnie dni, z pewnością dodatkowo podgrzeje temperaturę.. nie tylko powietrza…