Spotykamy się przy kolejnym tomie przygód nadkomisarza Rędzi i jego według mnie bystrego umysłu, który niejedną kryminalna zagadkę rozwiązał. Tym razem mamy do czynienia z „sektą” jak sam tytuł wskazuje, ale to nie będzie miejsce, które już znamy. Na taki pomysł mógł wpaść tylko jeden człowiek, a może kilku? Pozwólcie, że lekko zamieszam. Jeżeli nie czytaliście t1 „Blizny” to według mnie możecie zacząć od tego, ponieważ historie nie są powiązane. Oczywiście kilka odrębnych spraw zapoczątkowane są w pierwszym, ale nie z głównym tematem. Czytając książkę miałam wrażenie, że biorę udział w całej tej zawiłej akcji i to chyba spowodowało, że zakochałam się w twórczości autora. W żaden sposób nie ma możliwości, żeby nie zrozumieć co i jak. Owszem są zawiłości, są podejrzani, ale z rozdziału na rozdział zaczynają sami układać się w jedną logiczną całość. Co mnie najbardziej cieszy to, to że pomimo morderstw nie ma opisów które powodują, że obiad, lub wczorajsza pizza przyjdą z odsieczą. Temat wierzeń, religii, a nawet sekt jest na czasie. Ile trzeba, żeby w zwykłego człowieka zmienić się w potwora? Jak bardzo jesteśmy, chcemy ogłupić drugiego, żeby trafił w „nasz świat” jakim jest wspólnota i codzienna praca. Ile to osób znanych wam trafiło do grup, w których religia była na końcu łańcucha zysków osób które gdzieś kiedyś postanowiły żerować na niewinnych, ufnych osobach. Chciałabym, aby ktoś zainteresował się tą serią i zekranizował ją, bo kilka scen chciałabym zobaczyć jakby wyglądały w tv dokładnie jakby reżyser przedstawił je. Tak jak w pierwszym tomie tak i tutaj mamy akcje jaka dzieje się dziś jak i w przeszłości więc wszystko budowane jest stopniowo co według mnie dodaje lekko pikanterii. Kolejne morderstwa, kolejne ofiary i kolejna zagadka do rozwikłania przez komisarza Rędzie i jego ekipy. Według mnie taki nowoczesny Kodżak w zachodniopomorskim. No właśnie zapomniałam napisać, że jednym z powodów dla którego uwielbiam książki autora to, że np. w tej serii akcja dzieje się blisko Kołobrzegu (ponad 100km. Z tym „blisko” prawie jak to, że Szczecin leży nad morzem :p Mieszkańcy zrozumieją żart) hehe.