“Księgi zapomnianych żyć” to historia o świecie, w którym książki są zakazane; o świecie, gdzie każde wspomnienie może być wymazane z pamięci, a każda zbrodnia ukryta. Obie cechy tego świata są ze sobą ściśle powiązane, a to wszystko przez Oprawców. Głównym bohaterem w tej opowieści jest Emmet Farmer, pracowity młodzieniec, który całe dnie spędza w rodzinnym gospodarstwie. Jego życie gwałtownie się zmienia, kiedy otrzymuje list wezwaniem na praktyki do Seredith - Oprawczyni mieszkającej na odludnych mokradłach. Z każdym dniem coraz bardziej przywiązuje się do rutyny życia w pracowni, czyżby właśnie tam miał odnaleźć prawdziwego siebie?
Ze względu na klimat i tajemniczość, jaką oferuje opis fabuły od dawna chciałam poznać tę historię i w końcu się do tego zmotywowałam. Absolutnie się nie zawiodłam, poznałam cudowną, poruszającą historię. Właśnie, poruszającą - zacznę od tego jak angażująca emocjonalnie była dla mnie lektura książki B. Collins. Z głównym bohaterem poczułam więź od samego początku i chociaż nie znałam wszystkich jego tajemnic, kibicowałam mu, pragnęłam dla niego dobra. Emmet jest prostodusznym, pracowitym, zagubionym młodym człowiekiem, który próbuje zrozumieć siebie, odnaleźć swoje miejsce, a czytelnik podążą tymi zawiłymi ścieżkami do celu razem z nim. Niesamowite było dla mnie odkrywanie wszystkich tajemnic razem z Emmetem, czułam się jakbym była jego przyjacielem, który równie mocno przeżywa wychodzące na jaw fakty. Sama fabuła jest zbudowana w ciekawy sposób, który sprawia, że książka jest wciągająca, a odpowiednie karty są odkrywane w odpowiednim czasie. Jest podzielona na trzy części: w pierwszej podążamy za teraźniejszą narracją Emmeta, w drugiej z pewnego powodu cofamy się do jego przeszłości, a w trzeciej narrację przejmuje inny bohater, o którym niestety nie mogę powiedzieć Wam ani słowa! Sami musicie odkryć ten sekret. Patrząc całościowo najbardziej pochłonęła mnie druga część, zrozumienie kluczowych zdarzeń z przeszłości pozwoliło mi jeszcze bardziej zbliżyć się do postaci, jednocześnie konfrontowanie przeszłości z wiedzą z pierwszej części o tym, co będzie miało miejsce później, było naprawdę smutne. Cała książka w wielu miejscach wycisnęła ze mnie łzy, pojawiła się jedna szczególna scena, kiedy łzy po prostu spływały mi po policzkach, bo tak bardzo kibicowałam bohaterom, a wiedziałam, że ich historia nigdy nie będzie łatwa i przyjemna.
Wrzucę teraz nieco negatywną uwagę, która jednakże nie ma dużego wpływu na moje spojrzenie na książkę, Chodzi o styl autorki. Z jednej strony bardzo mi się podobał! Naprawdę, był bowiem barwny, miejscami niemal poetycki, pięknie oddawał wygląd otoczenia i emocje postaci - dzięki niemu czułam się bliżej całej historii i za to ogromny plus dla autorki. Ale pojawiały się momenty dezorientacji, kiedy niektóre zdania musiałam czytać kilka razy, by zrozumieć, co dokładnie miało miejsce. Myślę, że to sprawa właśnie stylu, ale możliwe, że także tłumaczenia. Na szczęście nie był to duży mankament i nie przyćmił tego, jak ogólnie piękny jest sposób pisania B.Collins.
Wracając do zachwytów: klimat absolutnie mnie oczarował. Mamy tutaj do czynienia z magicznym realizmem, cały świat jest realny, ale pojawia się element fantastyczny, który dla bohaterów jest całkowicie normalny, po prostu jest stałym elementem rzeczywistości. Możecie się domyśleć, że chodzi tutaj o Oprawiaczy. Oczywiście nie zdradzę Wam żadnych szczegółów, ale podkreślę tylko, że mi ten element magiczny bardzo się podobał. Tworzył wyróżniającą się spośród innych historię posiadającą tajemniczy, nieco mroczny klimat. Naturalnie fakt, że ten element fantastyczny dotyczy książek dodatkowo mnie zadowolił, jako książkoholik uwielbiam czytać o książkach skrywających niezwykłe sekrety. Zresztą, całe dość metaforyczne ukazanie książek pozwala na wiele ciekawych przemyśleń o istocie literatury.
Tempo akcji nie jest szybkie, ale też nie o to w tej historii chodzi. To nie jest powieść stojąca akcją, nią należy się delektować, wyczekiwać z napięciem i niepokojem kolejnych zdarzeń. Czy to oznacza, że jest nudna? Absolutnie nie, bo te kolejne zdarzenia całkowicie wynagradzają czas oczekiwania, który sam w sobie jest piękny. Po prostu nie nastawiajcie się na szybką lekturę, tej książce trzeba, moim zdaniem, dać trochę czasu. Ale jest tego całkowicie warta!