Wspaniale napisana, wciągająca, angażująca! Zderzenie dwóch światów, które prowadzi do nawiązania pozornie niemożliwej więzi kobiety z wyższych sfer i dworcowego sprzedawczyka. Nic poważnego nie może ich połączyć, a mimo to nie mogą o sobie zapomnieć. To nie żaden romans, a poruszająca proza psychologiczna, ukazująca ześlizgiwanie się po spirali życia na samo dno i próby podźwignięcia się z niego. Jednym z bohaterów jest... dworzec w dużym mieście, który jest uniwersum samym w sobie, jest świadkiem małych tragedii i schronieniem dla społecznych wyrzutków. Miejsca akcji mają tu kluczowe znaczenie, są symboliczne. Postaci inaczej zachowują się w swoim "naturalnym" terenie, a inaczej tam, gdzie czują się nie na miejscu. Widać to szczególnie wyraźnie w przypadku głównego bohatera, który jako dworcowy "luj" jest pewny siebie, sprytny i cwany, jednak gdy wkracza na terytorium dobrze sytuowanej kobiety, do jej apartamentu, nagle uświadamia sobie, jak niewiele znaczy dla ludzi takich, jak ona. Bohaterka, dwukrotnie od niego starsza, chce zadośćuczynić dawnemu grzechowi, zrzucić z ramion ciężar, który dźwiga od dwudziestu lat i ma nadzieję, że jeśli pomoże temu nieszczęśnikowi z ulicy, odkupi swoje dawne winy. Relacja, którą nawiązują, jest klasycznym mezaliansem, choć przecież tak naprawdę do niczego cielesnego pomiędzy nimi nie dochodzi, ale oboje czują, że ciągnięcie tej znajomości jest złe, złe w oczach świata, bo w swoich własnych postrzegają to zupełnie inaczej. Wiedzą, że mogą się nawzajem uratować... Świetna lektura!